moment: albo moment skargi, albo przesłuchiwania świadków, albo ogłoszenia wyroku, albo też w ogóle jakiś moment, wcześniejszy lub późniejszy, lub też leżący pomiędzy tymi momentami, taki, który wydaje mu się najdogodniejszy. Ten jedyny moment uwydatni w miaro możności, robiąc go tak łudzącym, jak to tylko potrafią sztuki plastyczne w przedstawieni ach przedmiotów widzialnych, górując w tym nad poezją. Cóż może uczynić poeta, niezmiernie pod. tym względem upośledzony, gdy malując ten sam temat słowami nie chce doznać porażki; musi oczywiście również skorzystać z przywilejów właściwych jego tworzywu. Jakież to przywileje? Swoboda, która pozwala poecie przekroczyć granice jedynego momentu przedstawionego w dziele plastycznym, zarówno w przeszłość, jak w przyszłość, oraz możność przedstawienia nie tylko tego, co artysta ukazuje, lecz i tego, czego pozwala nam się domyślać. Dzięki tej swobodzie, dzięki tej umiejętności tylko może poeta zrównać się znów z artystą. Dzieła ich zaś wtedy będą do siebie najbardziej podobne, kiedy oddziaływanie ich będzie jednakowo żywe; nie zaś wtedy, gdy dzieło poety tyleż potrafi dać człowiekowi za pośrednictwem słuchu, i ani mniej, ani więcej, niż to może przedstawić wzrokowi dzieło malarza. Według tej zasady powinien był ocenić Boivin ów fragment Homera, a nie uczyniłby zeń tylu osobnych malowideł, ile różnych momentów czasu w nim dostrzegł. Prawda to, że nie wszystko, co mówi Homer, da się połączyć w jednym malowidle; oskarżenie i zaprzeczenie, zeznania świadków i krzyki podzielonego w zdaniach ludu, wysiłki heroldów, aby uspokoić tumult i orzeczenie sędziów — wszystko to są rzeczy, klćm następują po aobm, a nie mogą rozgrywać się obok siebie. Co jednak, by użyć schelastycznej terminologii, nie zawierało się «.actu» w malowidle, !■ żuło w nim «virłute» 88, a jedyny właściwy sposób przekazania słowami malowidła w dosłownym znaczeniu jest taki, że się je wiąże' z tym, co rzeczywiście widzimy, a nie trzyma się granic sztuki, w obrębie których poeta może wprawdzie wyliczyć przedmiotowe elementy malowidła, lecz nigdy nie stworzy samego malowidła.
W podobny sposób dzieli Boivin wizerunek oblężone: n ona sta (3) na trzy różne malowidła. Mógł go zresztą podzielić niw nie dobrze na trzy, jak i na dwanaście części. Skoro bowiem om pojął myśli poety i żądał, by ten podporządkował się jedno-ś-ciom 80 malowidła w dosłownym znaczeniu, mógłby znaleźć znaczni o więcej przekroczeń tych jedności, tak żeby było niemal konieczne wyznaczanie na tarczy osobnego pola dla każdego poszczególnego rysu u poety. Moim zdaniem jednakże mamy u Homera w ogóle na całej tarczy nie więcej niż dziesięć różnych obrazów, s których każdy rozpoczyna od stów: sv stgo; (4) albo £v os "obK (5), r.i::o b> 85 ;V:l-0-£ł (8), lub też h Ss t:ołxł}J.s łAp.cpt-yuĄuę (7). Gdzie brak tych słów początkowych, nie mamy prawa pi zapuszczać istnienia oddzielnego malowidła; przeciwnie — wszystko, co te słowa łączy, należy uważać za jeden obraz, któremu brakuje jedynie koncentracji na dowolnie wybranym jednym momencie; podać zaś tego momentu poeta nie był zobowiązany żadną miarą. A nawet właśnie gdyby go podał, gdyby trzymał się go dokładnie, gdyby nie dopuścił do najdrobniejszego rysu, który by nie był w rzeczywistym wykonaniu przez artystę 7, tym momentom związany, słowem — gdyby postąpił tak, jak domagają się tego ganiący go krytycy, zaiste, panowie ci nie mogliby mu wprawdzie nic zarzucić, lecz także i człowiek o wyrobionym smaku nie znalazłby wtedy w jego dziele nic godnego podziwu.
Pope nie tylko zgodził się na podział i rysunek Boi Ann, Jęcz sądził, że czyni coś bardzo istotnego, wykazując dniej, że Każdo z tych tak pokawałkowanych malowideł zostało slwory.mm według najsurowszych reguł obowiązujących obecnie w malarstwie. Kontrast, perspektywa, trzy jedności87 — wszystko to znalazł w nich najwyborniej zachowane. A wiedział przecież dobrze, że według najbardziej wiarogodnych świadectw malarstwo w cza sach wojny trojańskiej znajdowało się jeszcze w kolebce, tak że albo sam Homer musiał mocą swego boskiego geniuszu trzymać się nic tego, do czego zdolne było malarstwo wówczas w czasie wojny trojańskiej albo w jego czasach, ale raczej odgadywać to, do czego ono w ogóle jest zdolne; albo też owe