Czym jest piękno? Zrezygnujmy z jego definicji. Zaznaczmy jedynie, że na początku chcemy słowo „piękno" trakto-
wartościowe, a więc i każdej jakości estetycznej i jakości estetycznie walentnej." W ten sposób pięknem będzie dla nas i wartość najwyższa - piękno samo w sobie, i to, co piękne, i to wreszcie, co się na nie składa lub je warunkuje.
Czego pięknem jest więc piękno muzyki i gdzie należy poszukiwać muzycznego piękna? Wszystko zaczyna się od dźwięku. Od piękna pojedynczego dźwięku, który tylko zaznaczony, zasygnalizowany jest w partyturze, ale który zdolny jest ugruntować warunki swego piękna w swych rozlicznych jakość lach, czy to znajdujących się w nim samym, czy to w relacji do innych dźwięków. Każda z jakości dźwięku: długi - krótki, cichy - głośny, wysoki - niski, delikatny - gromki, głęboki - płytki, dźwięczny - głuchy, drżący - płynny, miękki - twardy, ciężki - lekki, gruby - cienki, tępy - ostry, ciepły - zimny, szorstki - gładki, „aksamitny" - „szklany", „drewniany" - „metaliczny", „suchy" - „soczysty" - każda z nich zawiera określone możności estetyczne, które właściwie wyzyskane, decydują o brzmieniowym bogactwie określonego wykonania.
o trafności*wykonania, a takżco takich jego walorach, jak „szlachetność", „lekkość", „jasność", „mroczność" itp., dzięki którym dojść mogą do głosu jakości wyższego rzędu, z jakościami metafizycznymi włącznie. Dźwięk jest fundamentem, podstawą, jego brzmienie, jego piękno musi być jednak wykorzystane dalej, by prawdziwe piękno muzyki mogło się w pełni ukonstytuować. Konstytucja ta polega na strukturze, na for-
^ ' * wiSru/iazet-reó-źŁi. HL
mic. Charakterystyczni) jej cechą jest to, że rozwija się w czasie, przez który przeprowadza wszystkie swe elementy. Chodzi tu o wszystko, co składa się na tajemniczą jedność w wielości, budowaną poszczególnymi interwalami, prowadzeniem głosów, ich kontrapunktycznymi zależnościami, harmonią akordów, modulacjami, następstwem okresów, członów, części... aż do tej formy nadrzędnej, która objawia się jako zwycięska postać, wyrastająca organicznie z przyporządkowanych sobie elementów. Tę szczególną jakość formy średniowiecze określało mianem jasności, a nawet splendoru: stąd w estetycznej myśli tego czasu takie określenie, jak daritas tormae lub splendor formae, którymi oddawano jeden z podstawowych warunków piękna. A drugi jawił się jako element czyslo mu-
W len sposób doszło do określenia, które - począwszy od VI wieku - zawładnąć miało na długie wieki europejską myślą estetyczną: piękno to consonantia et daritas. Czyż nie odnosi się to określenie wprost i przede wszystkim do piękna muzycznego? I czyi wobec tego, nazwanie muzyki czasem wypełnionym pięknem nie znajduje w ten sposób jeszcze jednego uzasadnienia? Tym bardziej, że - jak się zdaje - dotykamy właśnie jednego z najtrafniejszych, jeśli nie wręcz najtrafniejszego określenia piękna, jakie w ogóle zostały sformułowane.
Czy, wobec tego, piękno muzyki jest pięknem wyłącznic formalnym? Nie, w jego atmosferze, w jego medium pojawiają się jakości, które przekraczają granice formy i bogacą muzykę o wymiar szczególnej treści, niemożliwej do uzyskania w takiej postaci w żadnej z innych sztuk. Tylko w muzyce niektóre jakości, zwane niekiedy emocjonalnymi, dochodzą do swej czystej, nie związanej z żadnymi konkretnymi wyobrażeniami postaci. Tylko w niej samej mamy do czynienia z miłością samą. z patetycznością i jej odmianami, z drama-tycznością, wdziękiem, brutalnością, rozpaczą, z tragizmem i komizmem, radością i smutkiem. Muzyka jednak nie przedstawia ich ani ich nie wyraża, jednym słowem, nie jest dla nich środkiem - na przykład symbolem czy znakiem - po-
275