laniu - bogactwo przeżyć, o których wcześniej nie mieliśmy żadnego pojęcia, nie wiedząc nawet, że jesteśmy w ogóle do nich zdolni, jakości, które ewokuje muzyka i które apelują do nas, chód z jednej strony otwierają drogę do doświadczania ich idealnych kształtów, z drugiej pozostają przecież w swym konkretnym ucieleśnieniu, w tej a nie innej odmianie, która, chód doświadczana od razu jako odmiana czegoś nadrzędnego, ukazuje przecież swą jedną jedyną, niepowtarzalną barwę, związaną z tym oto utworem, a często z tym oto jego wykonaniem. Sonata c-moii Beethovena, Symfonia h-moll Czaj-
nadrżędną jakość patetyczności, a przecież każde z tych dziel czyni to w sposób sobie właściwy, niepowtarzalny, jeden jedyny. A to samo powiedzieć można o jakości dramatycznego, chciałoby się rzec „męskiego" smutku w marszach żałobnych z Emiki, z Sonaty b-mo/l Chopina, VSymfonii Maklera. Niech te przykłady wystarczą dla zilustrowania tezy, że bez tego rodzaju dziel nie wiedzielibyśmy w ogóle, że tego rodzaju odmiany nadrzędnych jakości w ogóle istnieją, a także, że jesteśmy zdolni do wewnętrznej odpowiedzi na nie, a więc że i w nas znajdują się pokłady emocjonalności, z których istnienia nie zdawaliśmy sobie bez nich właśnie sprawy.
Tak oto muzyka bogaci nas samych, odsłaniając nam nowe światy, wobec których stoimy, ale i rzeczywistość, która stanowi nas samych. Zachowujemy się wobec muzyki jak instrument, na którym pozwalamy jej grać, a z którego ona sama wydobywa tony, jakich nie spodziewaliśmy się po sobie. Jej szczególny „apel" odnosi się zresztą do różnych stron czy warstw naszej osobowości. Fakt ten decyduje o szczególnej integralności działania muzyki, integralności, która - nota bene - dochodzi do skutku tylko przy aktual-
Pierwszą „warstwą", do której apeluje muzyka, jest sfera naszej zmysłowości. Muzyka przeznaczona jest do słuchania, a więc do doświadczania „na żywo" poprzez zmysły. Jej działanie rozciąga się jednak szerzej, angażując nie tylko nasz słuch,