127
Jako niestrudzony pracownik przy ołtarzu i w konfesjonale, doskonały kaznodzieja, który wszędzie oddaje swe siły na usługi parafjan, niemniej czynny jest na niwie społecznej. Już będąc w Złotowie, wstępuje do Rady Nadzorczej Banku pudowego tamże i od tego czasu przez wszystkie lata jest główną podporą owej instytucji, której podobną u siebie w Zakrzewie zakłada, wiedząc, że lud polski, jeżeli się ma podźwignąć, potrzebuje kredytów i musi mieć możność składania swych oszczędności. Dzięki jego zabiegliwości przetrwał „Rolnik", w Złotowie ciężkie czasy powojenne, mógł zachować i upewnić swój stan posiadania i pokaźny administracyjny gmach oraz śpichlerze. Bank złotowski również posiada własny gmach wspaniały, wystawiony za inicjatywą jego.
Pod względem narodowym ks. Dr. Domański jest niezmordowanym pracownikiem. Jako znany szermierz sprawy polskiej zostaje w- dniu ogłoszenia mobilizacji niemieckiej w sierpniu 1914 aresztowany jako podejrzany agitator w Krajence, dokąd sąsiedni -konfrater zaprosił go z kazaniem na odpust. Pod bagnetami odprowadzono go z plebanji do oczekującego samochodu i przewieziono do więzienia w Złotowie. Po kilku dniach przetransportowano go w towarzystwie dwuch komunistów do Bydgoszczy, gdzie przez dwa dni trzymany był w więzieniu woiskowgm. a potem stawiony przed sąd wojenny. Cudem prawie uszedł śmierci przez rozstrzelanie. Ile szykan, wyzwisk, przekleństw wycierpiał w drodze ze strony rozwydrzonych brutalów, czy to gawiedzi ulicznej czy też władz wojskowych lub posterunków i eskort, on sam i Pan Bóg wie. Nie koniec tych cierpień! Ze strony władz nie wyzbyto się podejrzliwości, śle-dzono, odbywano rewizje, szykanowano bez końca. Roku 1920 zamierzał urządzić ~^,Grenzschutz“ pewnego dnia napad na kościół i plebanję. (Co ich powstrzymało od hańby zupełnej, dotąd nie wiadomo, zdaje się właśnie ten spokój niezamącony ze strony mieszkańców wsi i plebanji.) Mimo wszystkich prześladowań, szykan i prowokacyj męczennik dla sprawy polskiej nie ulega brutalnej sile najeźdźcy, nie opuszcza swych polskich parafian, lecz jako wypróbowany bojownik pozostaje na wysuniętej placówce i broni jej. On, który zawsze patrzał na dalszą metę, widział zamęt wielki i rozkład polskości pozostałej w Niemczech po wypadkach, tyczących rozgraniczeń powojennych. „Nie wszyscy pójdą i iść mogą na łono Ojczyzny — tak wniosko-