206
Powstanie i rozuoj rodu ludzkiego.
i wędrówkom, gdy pewna część danego gatunku opuszcza dawne siedlisko swoje i przybywa do otoczenia nowego, a pod jego wpływem coraz się bardziej wyodrębnia od grupy pierwotnej. Który z tych różnych warunków odnieść należy do protoplastów rodu ludzkiego, tego oczywiście stanowczo powiedzieć nie możemy, musiały to jednak być niewątpliwie okoliczności szczególne i właściwe, które przodkom człowieka nadały rozwój tak odrębny od małp człekokształtnych, najbliższych jego krewniaków; rzecz nadtu jasna, że jedynie długie odosobnienie tej hordy naczelnych nadać mogło szybko mnożącemu się potomstwu tak silne piętno jednolitości, by z drobnej może pierwotnie odmiany prymatów wydobyć się mógł ród nowy, rodzaj Homo. Najważniejsza zaś zmiana nie dotyczyła przytem głowy, co zapewne najpierw na myśl nasuwać się może, ale kończyny dolnej, a w szczególności stopy.
Niema w szkielecie całym drugiej części, któraby tak bezwarunkowo dla rodu naszego cechującą była. jak stopa. Nigdzie w świecie z aerzęcym nie powtarza się to urządzenie, by palec pierwszy wygórował nad inne mocą i stał się podporą ciała. Gdy rękę ludzką napotykamy w postaci bardzo podobnej u form niższych, to stopa ludzka uległa specjalizacji zupełnie odrębnej, która w jednakiej mierze przypada wszystkim rasom ludzkim. Już ten jeden przyrząd wystarczyłby zupełnie, by odeprzeć pomysł powstawania wielokrotnego, nie znamy bowiem ani jednego przykładu w świecie organicznym, by niezależnie między sobą po kilkakroć powstawały utwory zgodne we Ayszelkich szczegółach. Możnaby tu wprawdzie zarzucić, że np. oko w szeregu zwierząt tworzyło się niejednokrotnie, oko bowiem mątwy bardzo jest podobne do oka kręgowców, albo że skorupy istot najrozmaitszych zawsze się rozwijały na nowo. Zarzuty jednak takie łatwo dają odeprzeć się, badanie bowiem ściślejsze w organach napozor jednorodnych, jak oczy lub skorupy, wykazuje różnice zasadnicze, dowodzące jak najwyraźniej odrębnego ich początku, O stopie ludzkiej wszakże powiedzieć tego me można, jak nas o tern przekona bliższe jej rozpoznanie.
Co w rozdziałach poprzednich mówiliśmy o stopie i o rozmaitem jej ukształtowaniu u kręgowców' i ssawców, pozwala nam przyjąć za punkt wyjścia dla stopy ludzkiej stan, w którym utrzymała się w zupełności liczba pięciu promieni pierwotnych kręgowców lądowych, a promień pierwszy czyli wewnętrzny przeciwstawnością swą względem innych cały ten organ czynił wybornym przyrządem chwytnym.
Jeżeli stan ten pierwotny, właściwy rękozwierzom (chirotheria), porównać chcemy ze stopą ludzką, powołać możemy stopy zwierząt workowatych łażących, małpozwierzy i małp. Wszędzie napotykamy też same części składowe. Do obu kości goleni, do kości łydkowej (fibula) i do kości piszczelowej (tibia) przylega klinem między nie wsunięta kość skokowa (ta-lus), spoczywająca na kości piętowej (calcaneus); obie te kości tworzą odcinek tylny pięciny (tarsns), a zarazem największe jej części składowe. Kość skokowa, położona bardziej na wewnątrz, ma od przodu półkulisto sklepiony