148 SIŁA I WŁADZA
legliwości, ale także bezprzykładnego krzepiciela dusz, że malutcy wyrastali na wielkich a upadli dźwigali się na szczyty cno-tliwości.
Gdy Mickiewicz zjawił się w Berlinie, nastąpiła tam śród kolonji polskiej zupełna przemiana usposobień. W „Żywocie Adama Mickiewicza" (II, 24) syn jego Władysław przytacza następującą relację Cybulskiego: „Jaki od czasu pobytu Mickiewicza aż do chwili powstania panował duch pomiędzy młodzieżą polską w tern mieście, nie pora o tern mówić. Dosyć nadmienić, że od tego czasu zgoda, miłość, braterskość, zapał do nauk, obyczajność w życiu i pożyciu, przytem pewien rodzaj egzaltacji, przeczucia i oczekiwania, nadzieja i wiara w przyszłość, ożywiały wszystkich umysły i serca. Zdawało się, jakoby duch promienisty przeniósł się z Wilna do Berlina. Całą tę przemianę sprawił kilkodniowy pobyt Mickiewicza".
Przypomina się tu odpowiedź dana Janowi: ślepi widzą, chromi chodzą, trędowaci bywają oczyszczani (Dukasz VII, 22).
Ale tu może ktoś zauważyć, że nieraz taką zmianę usposobień, jaką wywołał Mickiewicz w Berlinie, wywoływały znakomitości, nie posiadające właściwości medjalnych. Uwaga ta byłaby zupełnie słuszna. Toteż chodzi nam o co innego. Chodzi nam mianowicie o pogląd na tę sprawę samego Mickiewicza.
Pogląd ten ujawnia się w Dziadach. Zaraz na początku trzeciej ich części, gdy Więzień usypia, duch mówi nad nim:
Człowieku! gdybyś wiedział, jaka twoja władza!
Kiedy myśl W twojej głowie jako iskra w chmurze Zabłyśnie niewidzialna, obłoki zgromadza,
' I tworzy desżcz rodzajny, lub gromy i burze,
Gdybyś wiedziałj że ledwie jedną myśl rozniecisz,
Już czekają w milczeniu, jak gromu żywioły,
Tak czekają twej myśli szatan i Anioły:
Czy ty w piekło uderzysz, czy w niebo zaświecisz;
A ty jak obłok górny ale błędny pałasz I sam nie wiesz, gdzie lecisz, sam nie wiesz, co zdziałasz-Ludzie! każdy z was mógłby, samotny, więziony,
Myślą i wiarą zwalać i podżwigać trony.
Religijny aksjomat, że wiara góry przenosi, że człowiek nią ożywiony może bezpiecznie stąpać po wężach i skorpionach, występuje u Mickiewicza pod postacią twierdzenia, że „czucie i wiara“ są potężniejsze „niż mędrca szkiełko i oko“, że można „mierzyć siły na zamiary”, i łamać, czego „rozum nie złamie”, gdyż „zapał tworzy cudy”.
Ciekawe i pouczające, że właśnie na tle zjawiskowem, któremu tyle poświęcamy uwagi, rozebrzmiał głos:
Ja mistrz wyciągam dłonie,
Wyciągam aż w niebiosa...
i dalej:
Ja czują nieśmiertelność, nieśmiertelność tworzą.
i jeszcze dalej:
Zrzucą ciało i tylko jak duch wezmą pióra...
Zjawę taką, jak Gustaw, Mickiewicz wprowadza na widownię tylko dla przestrogi a nie w ipiię upodobań artystycznych. On szuka drogi do siły i do władzy duchowej. Szuka jej bezwarunkowo także w sferze naszej podświadomości. Wierzy głęboko, że tam są tajemnicze złoża potęgi i władzy.
Później, gdy wystąpi jako publicysta polityczny, napisze „O ludziach rozsądnych i ludziach szalonych”. To właśnie, co Mickiewicz w artykule owym powiedział, jest dla nas tak ważne, gdyż zapanował u nas jako ideał typ człowieka zrównoważonego. A tymczasem ten człowiek zrównoważony uczył przystosowywać się do najazdów, znosić cierpliwie wszystkie poniżenia i godzić się z nikczemnością jako czemś normalnem. Ci wszyscy, których unosiła wiara, uczucie, wyobraźnia, zapał, dziesiątkami lat żyć musieli poza społeczeństwem. Człowiek zrównoważony rościł pretensję do objęcia u nas władzy w przyszłości. Lecz gdy moment ten przyszedł, ustępował z drogi brutalnemu tłumowi i jego wodzom, gdyż w rzeczywistości nie był zdolny do dzierżenia jakiejkolwiek władzy wskutek swej małości duchowej.