26
gałązki nie wycinali, kory nie obdzierali, lad nie wytrzebiali i nie palili, a jeśliby kogo postronnego wielkie czy małe drzewo wycinającego, łyka odzierającego, z strzelbą chodzącego, sidła na zwierza lub na ptastwo stawiącego, sieci rzucającego na-leźli, tedy grabić i tę grabież do dworu odnaszać powinni, za co od wszelkich robocizn i usług dwornych wolni być mają”
Tego rodzaju przykładów, których mamy kilkanaście, wystarczy, by skonstatować, że byli to zwykli poddani, którym wzamian za obowiązek dozorowania puszczy dziedzic zmniejszał, albo całkowicie darowywał czynsze i robocizny. Oczywiście taki leśniczy niczem się od zwykłego chłopa nie różnił, mógł go dziedzic w każdej chwili zdegradować z zastosowaniem nawet kary łozy, kańczuka, postronka lub miotły — zależnie od stopnia winy i własnego humoru. Ze zaś „urząd” ten nie należał do łatwych i leśniczy wciąż się znajdował między młotem a kowadłem, — pełnieniem swych obowiązków „pod winą”, a nienawiścią i zemstą wszelkich amatorów cudzej własności,— mamy niemało przykładów, z których jeden, ciekawy pod względem językowym, podamy.
Mieli x. x. karmelici głęboccy zatarg z Hrebnickim o puszczę Czernicką. Skarżą go oni, że „29 januarii r. 1729, jadąc gościńcem... z asystencją niemałą, napędzili leśniczego księży, Piotra Poddubnego, pilnującego puszczy,... tandem kazał go pytać, czy jest leśniczym żałujących dellatorów. Nie wiedząc, coby z tego miało być, odpowiedział, żem jest ojców Bosych, pilnuję puszczy pańskiej, aby nie rujnowali onej. Na taką odpowiedź rozgniewany, nulla habite occasione,... zapomniawszy bojaźni Bożej i srogości prawa pospolitego,... dając odpowiedź leśniczemu, że to... nie wasza puszcza, Bosaczków,... kazał ob-żałowany imć assystencji swojej — rąbajcie, zabijcie chłopa, niech puszczy nie plądruje. Eo tempore, nie chcąc tak surowej zawziętości ...nad tym niewinnym człowiekiem extendere (wywrzeć), lecz tylko dogadzając pańskiej woli, złapawszy leśniczego, tyrańsko a niemiłosiernie tylcami szabel zbiwszy, stłuk-szy, na resztę odarszy nietylko z odzienia, ale ze wszystkiego, co miał przy sobie, czyniąc nie po chrześcijańsku w mrozy tak wielkie, w nagim odzieniu na drodze za nieżywego porzucili i gdyby nie perswazja na ten czas zakroczyła imć p. Franciszka (drugiego Hrebnickiego), pewnieby człowiek niewinny raz od ciężkiego bicia, powtóre od ciężkiego zimna musiałby z tym pożegnać się światem, lecz... przejechawszy na kilkanaś-