32 NASZ LAS I JEGO MIESZKAŃCY.
wilki i gromadą wyciągają w pole, niby zgraja rabusiów lub łu-pieskich koczowników.
I zaczyna się odtąd żywot iście rozbójniczo-koczowniczy; banda wilków przenosi się z miejsca na miejsce, zjawia się w coraz innej okolicy, szerząc wszędzie postrach i trwogę. Zebrane razem, czują one swą silę i napadają na takie nawet zwierzęta, przed któremi wilk w pojedynkę zawsze umyka. Istna to szajka łotrzyków leśnych, którzy żadnemu stworzeniu nie dadzą przejść swobodnie. Nie każdy, naturalnie, ulegnie bez oporu, z niejednym wypadnie walczyć zażarcie, niejeden wilk zostanie też na placu. Ale zato jakie urozmaicone życie, co to wspomnień zostaje po niebezpieczeństwach przebytych, zwycięstwach odniesionych... Wystarczyłoby materjału do rozpamiętywań na całe lato, gdy się znów zacznie spokojny i leniwy żywot w lesie.
Ot, nie dawniej jak w zeszłym tygodniu, zeszła gromada rabusiów stado dzików na skraju lasu. Wilk w pojedynkę aniby się odważył zaczepić tych leśnych siłaczy, ale teraz gromadą zachciało się im spróbować szczęścia: rzuciły się w kilku na nieco oddalonego od stada młodego dzika. Towarzysze ruszyli na pomoc napadniętemu, i najśmielszy z wilków, który już — już chwytał go za gardło, uczuł raptem, jak mu bok przeszywa coś ostrego. Zawył przeraźliwie, a kieł starego dzika pruł go dalej. Nadbiegła reszta wilków i zaczęła się zażarta walka: krew polała się z obu stron. Jeden wilk leżał już bez życia, poszarpany i zdeptany przez dziki, jeden z dzików dogorywał pod ostremi zębami napastników, a wycie walczących rozlegało się daleko, trwożąc spokojnych mieszkańców lasu: sarny zbiły się trwożnie w gromadkę, wiewiórka w dziupli jeszcze bardziej zwinęła się w kłębek, zając na polu bojaźliwie nastawił swe długie słuchy, przebiegły lis wysunął się z nory, powietrzył trochę i, pomyślawszy „ja tam nie jestem potrzebny”, — ruszył w przeciwną stronę.
Walka trwała dość długo; kto z niej wyszedł zwycięzcą, wiedzą o tem tylko wilki i dziki. W każdym razie najwięcej zarobiły wrony, bo nie narażając wcale życia, po rozejściu się walczących zleciały tłumnie na pobojowisko, na którem leżały dwa zagryzione dziki obok dwóch rozszarpanych wilków.
Być uczestnikiem takiego boju — nie mała to chwała dla mężnego wilka. Nie zawsze jednak trzeba w tak ciężki sposób zdobywać sobie pożywienie. Czasami jest to tylko przyjemne i zupeł-