109
Nadleśniczy z gotowym do strzału sztucerem, z wzrokiem utkwionym w ścianą zagaju stoi za krzakiem jałowcowym jak posąg, i czeka.
Za zieloną ścianą coś zaszeleściło — rąka myśliwego silniej obejmuje ujęcie strzelby. Lecz spokój znów i cisza. Może mu się tylko zdawało. Ale nie, ponownie coś w tajemniczym gąszczu zatrzeszczało.
—7- Jeżeli Kruszyński wedle instrukcji punktualnie o dziesiątej rozpoczął, to nie mógłby jeszcze... Tok myśli rwie się, myśliwy spostrzegł bowiem między gałęźmi sosnowemi wychylającą się głowę i szyję łani. Przewodnica1) bystro na moment bada otoczenie, poczem jednym susem przesadza dukt, by w wysokim lesie, czując się już pewniejszą, wpaść w lekki kłus i wkońcu przystanąć. Za licówką2) ciągnie chmara
— jedna sztuka, druga, trzecia — szósta, siódma; wszystkie zachowują się podobnie jak przewodnia łania. Wtem sadzi przez dukt o n, pan i władca tej chmary, z wieńcem o licznych, długich gałęziach. Zbliżywszy się do łań, przystanął, zwrócił majestatyczną głowę w stronę zagaju, z ciekawością badając, jakie licho zamąciło mu spokój tajemniczym jakimś szelestem. Na ten moment czekał nadleśniczy. Muszka strzelby wskazuje na komorę, strzelec drobnym ruchem palca porusza cyngiel — nagły grzmot wstrząsa ciszą leśną. Przerażona chmara z łoskotem i tętentem szuka ocalenia w ucieczce; las dudni pod uderzeniem szesnastu par racic. Wtem głuchy łomot uderzył słuch łowca, jak gdyby coś ciężkiego zwaliło się na ziemię. Nadleśniczy świeżo nabija sztucer i z zadowoleniem na twarzy opuszcza stanowisko, by powoli duktem równolegle z borowym, który w zagaju zmienił na odgłos strzału kierunek, podążyć ku poprzecznej trybie3), gdzie czatował elew.
Młody myśliwy wiedział, że odyniec mógł każdej chwili po strzale stryja opuścić zagaj — mało było nadziei, aby pojedynek to uczynił właśnie na przesmyku, którego on pilnował, ale było to możliwe. Chwila decydująca nadchodzi. Silne naprężenie maluje się na twarzy młodzieńca. Oczy biegają ustawicznie wzdłuż ściany zagajenia — ręce nerwowo ściskają gotowy do strzału sztucer — pełen emocji elew oczekuje groźnego potentata kniei. Początkujący myśliwi często mają osobliwe szczęście. Na doświadczenie to następna chwila nowego dostarcza dowodu. Trzask jakiś głuchy dolatuje elewa z zagaju. — Czyby to miał już być Kruszyński? Szelest łamanego suszu zbliża się — na przestrzeń kilkudziesięciu kroków od elewa wysuwa się szybko z gąszczu ciemne cielsko mocnego dzika. W tej samej chwili pada strzał
— odyniec zarył gwizdem4) w ziemię — natychmiast jednak pobiera się i w szalonym pędzie przepada w gęstwinie sąsiedniego zagajenia. Młody
>) i 2) łania, prowadząca chmarę; 3) dukt'; 4) szczęki dzika wraz z ryjem.