41
trzody i bardzo niebezpiecznych dla ich dzieo* i kobiet. Nie możemy się więc dziwić poszano waniu, jakie wzbudzali ci odważni stróże granic — te małpy, których charakter wojowniczy odstraszał tyranów pustyni. Ta straż opiekuńcza, przyznaję, musiała być niedogodną i kosztowną, prawdopodobnie jednak Egipcyanin rad nierad zniewolony był ją przyjmować. Ludność, powiada Brehm, mogła tylko odpędzać te zwierzęta od czasu do czasu od plantacyi. Prawdziwe polowanie wymagało wielkiej liczby myśliwych, jeżeli miało zapewniać bezpieczeństwo. Zresztą trudnem byłoby zadaniem wypowiadać tym zwierzętom wojnę wytępienia. Jedynie tylkó węże wzbudzają w pawianach przestrach niepokonany, a fakt ten, jeżeli hyl zaobserwowany przez Egipcyan, mógł tylko powiększać ich wysokie poszanowanie mądrości i roztropności tych czwororęków. Dodajmy do tego, że pawiany są wybornemi niszczycielami owadów. Szarańcza, jedna z plag Wschodu, jest dla nich wykwintnym bankietem. Wreszcie umieją schwytać nawet niedźwiadka, nie ponosząc najmniejszego ukłucia,— wyrwać mu ogon, a następnie pożreć z równą przyjemnością, jakiej doznają spożywając pająki i owady.
Widzimy ztąd, że rozpatrując choćby tylko usługi, jakie oddawały Egipcyanom pawiany, w stanie dzikim żyjące, przyczyna utylitarna czci tych zwierząt staje się już wyjaśnioną.
Wszelako znalazłoby się ich więcej. Egipcyan musiały żywo uderzać rozmaite zdolności,