446
Badanie morza.
silnie pod działaniem olbrzymiego ciśnienia wody sprasowane, że potem nie pływają na powierzchni wody, lecz toną.
Przystosowanie się do tak znacznego ciśnienia sprowadza złe następstwa dla wielu zwierząt, szczególniej dla ryb, posiadających pęcherze pła-wne. Jeżeli one podczas prześladowania, lub z obawy przed nieprzyjacielem wzniosą nieco za wysoko po za granicę ciśnienia, do którego ich organizm nie przywykł, są naturalnie stracone, gdyż pęcherz ich pławmy napełniony gazem, rozszerzającym się teraz znacznie, powiększa swą objętość i unosi je mimowoli coraz wyżej. Rozprężliwość gazu pęcherzowego w miarę zmniejszającego się ciśnienia wody staje się coraz silniejszą i ryba wT swym biegu może zatrzymać się dopiero na samej powierzchni wody, mniej lub więcej uszkodzona przez działającą na zewnątrz prężność gazówr, znajdujących się nietylko w pęcherzu, lecz także i we wszystkich tkankach jej ciała. Jej łuski w skutek tego siedzą luźniej, części wewnętrzne wypchane są przez jamę ustną i odchodową, oczy występują z osad, mięśnie i części szkieletu rozluźnione, cały organizm zniszczony, tak, że ryba wkrótce staje się martwą. W tych warunkach robaki i rozgwiazdy rozpadaję się na oddzielne części, jeżowce pękają, a raki tracą swoje członki, nawet takie zwierzęta, u których nie można zauważyć żadnych uszkodzeń, po przybyciu na powierzchnię morza tracą zupełnie swą energję życiową.
Przyzwyczajenie i przystosowanie się do panujących w głębi morza warunków temperatury zdaje się być daleko łatwiejszem dla jej mieszkańców. Olbrzymia ilość zwierząt żyje w blizkości biegunów, wprost na lodzie, w niewielkich kałużach, znajdujących się na nim i czuje się zupełnie dobrze, nieposiadając specjalnych środków ochronnych przeciwko zimnu. Daleko ciekawszemi są jednak zjawiska przystosowywania się do oświetlenia tych przepaści oceanicznych.
Białe światło słoneczne przechodzi warstwy morskie do głębokości około 400 metrów i przenikając tam jest już bardzo slabem, Verrill i Pouchet są jednak tego zdania, ża niektóre barwne promienie światła słonecznego przenikają nawet największe głębokości oceanu, tak, że na 3 600 metrach panuje tam oświetlenie prawie równające się oświetleniu podczas pełni, a na 5 500 metrów podobne do światła gwiazd. Są to naturalnie przypuszczenia zupełnie dowolne; ani jeden człowiek nie mógł na to dostarczyć żadnego dowodu, i niema nawet prawdopodobieństwa, że tak jest w rzeczywistości. Nie można z drugiej strony zaprzeczać, że tam panuje jakieś światło, ono musi tam istnieć, gdyż w przeciwnym razie cóż za znaczenie miałoby ukształtowanie i rozwój organów wzroku u żyjących na tych głębinach zwierząt? Światło to nie pochodzi jednak bezpośrednio od słońca, jest ono natury organicznaj i zasadza się na fosforescencji najrozmaitszych stworzeń. Zwierzęta świecące istnieją w morzu, jak to widzieliśmy, we wszystkich jego warstwach, poczynając od powierzchni aż do tysiąc metrów wynoszącej głębokości, a nawet w niektórych miejscach do najgłębszych przepaści, Yerrill utrzymuje, że fosforencja zwierząt w głębi morza