Śliczne były śpiewy Reformatów, gdy tu przed dwudziestu laty przybyli, by do onych ziem poberezkich przynieść otuchy i mocy do wytrwania.
Szły śpiewy aż hen daleko ku Jahorłikowi, ku obrzeżom Dniestrowym.
Witała Reformatów pani Hieronimowa Sobańska, co trwała długo iui tych Kresach i dopóki sił starczyło, o ziemię rodzinną walczyła. Walczyła o nasz puklerz kresowy.
KRASNE 1 KRASNÓWKA.
Szeroki gościniec prowadził od Jampola podolskiego ku Krasnemu. Po obu stronach drogi ciągnęły się, gdzie tylko okiem sięgniesz, żyzne łany i łąki.
Było duże bogactwo barw i odcieni.
Wnet linja widnokręgu ożywiała się, teren się marszczył, wznosił, opadał, jak fala gnana podmuchem wiatru.
Wtedy niespodzianie uderzał nas widok przedziwny.
Cała równina zapadała się w dużą kotlinę, u spodu zaś wyrastały mury białe starego kościoła i resztki zamku z wałami.
To było Krasne i Krasnówka, własność Aleksandra Weryha Darow-skicgo.
Stara osada Kraśniańska miała, swego czasu, zamek obronny, dobrze opatrzony. U stóp zamkowych potykał się, z ramienia króla Kazimierza. Piotr Odrowąż i bił tu srodze Petryłłę, hospodara wołoskiego.
Potem tu nastał wojewoda Stefan Chmielecki.
Tu formował setnie kozackie, tu był zastępcą hetmanów na rubieży pól dzikich. Samowładnie się rządził, gdyż miał stosunki bliskie z Zapo-rożem. Kwarciani szli bez szemrania pod komendę Chmieleckiego. Szarak kresowy, szerepetka od tatarskich szlaków, był na tych bezbrzeżnych stepach, jak u siebie w domu. Z lotu ptaków, z mnogości zwierzyny, wnioskował nieomylnie nie tylko o zbliżającym się czambule, nie tylko o liczbie jego, lecz nawet o czasie, kiedy się z nim spotkać wypadnie.
Gdy była wielka trwoga na Ukrainie, gdy spodziewano się pohańców lada chwila, jeden Chmielecki czekał spokojnie.
Do Zamoyskiego pisał z Krasnego: „Nie spodziewam się ich prędzej, aż nowy miesiąc nastanie. Trybulacja mi się już naprzykrzyła, radbym już ich bić, to mi będzie zabawa, Panie Boże jeno daj fortunnie11.
Tak czuwał w Krasnem ów groźny pogromca Tatarów, rozgłośny strzelec kresowy. We dnie i w nocy, wśród znoju i zimna, baczenie da-
54