60
Stan. Widać że pojął naukę i religią \ nowo przyjętą. Zaczęła się bitwa. Armaty ! grzmieć zaczęły. Szkody jakie ze strzałów < armatnich pomiędzy Litwinami się pokazały, zaczęły ich mięszać. Lecz armat wtenczas nie umiano jeszcze tak obsługiwać jak teraz. Król też z Polakami wpadł na pomoc Litwinom. )
Wtenczas zaczął się bój zacięty na ca- \ łój linii. Nikt nie chciał ustąpić. W tem ■ mały deszcz przyspieszył roztrzygnienie. Dla wielkiego kurzu Polacy nie kaźden j ruch wojska nieprzyjacielskiego dostrzedz mogli. Teraz kurz opadł. Teraz widzieli i wszystko. jj
W tym upartym boju, olbrzymi rycerz \ Dypold z Kokeritc, natarł na króla Polskie- j go. Lecz Oleśnicki króla zasłonił, król też \ odwrócił się i utrupił Dypolda. Nie tak jak <! królowi Polskiemu, powiodło się wielkiemu i mistrzowi Krzyżackiemu Ulrychowi Jun- J gingen, padł martwy w boju. Teraz już s zwycięztwo było niewątpliwym. Pięcdzie- \ siąt tysięcy Krzyżaków padło w boju wraz j z wielkim mistrzem. Pięćdziesiąt jedna cho- s rągwi zniesiono królowi Polskiemu zabra- i nych Krzyżakom. j
Jasiek. Oto to! Dobrze królowi miecze \ posłużyły.
Stan. Król po bitwie nie okazał się dumnym. Bogu przypisywał wygraną, a wiel-kiego mistrza z wszelkiemi honorami wojskowemu pogrzebać kazał.
Potem król zajął wrzystkie miasta zna- ! czniejsze w Prusach, oprócz Malborga. Natenczas rycerze Krzyżowi zaczęli o pokój błagać, robiąc ze swojój strony ofiary dość i znaczne, król jednak szczerości ich nie wierząc, zajmował coraz to więcój miast Pru- j skich, niektóre umacniając obronnie. i
Natenczas umiano pogłoskami wojennych \ zamiarów sąsiednich mocarstw naprzeciw S Polsce, przywieść króla do tego, że na po- i kój przyzwolił. \
Krzyżacy ustąpili tylko swoich mniema- j nych praw do ziemi Dobrzyńskiój. Żmudź ! na czas pewny, i zobowiązali się zapłacić • 'olsce sto tysięcy kóp groszy Pragskich za \
zwrócenie sobie Prus zajętych. W samój rzeczy Zygmunt król Węgierski, teraz cesarz Rzymsko-Niemiecki wystąpił zbrój no naprzeciw Polsce.
Spustoszywszy księztwo Halickie, wojska jego posunęły się pod Kraków. Król Władysław z wojskiem Polskiem był jeszcze opodal w Wielkiejpolsce, nie mógł zabiedź drogę nieprzyjacielowi. Lecz nim miał kto ją wezwać — szlachta z województw Krakowskiego, Sandomierskiego i Lubelskiego wsiadła na koń, i nim się król z pewnością o nieprzyjaznym najściu kraju dowiedział, już nieprzyjaciel był pobitym i z kraju wygonionym.
Jasiek. Oj! to mógł król zabrać więcój kraju Krzyżakom! Ależ to dzielna była szlachta! I że oni się pomiędzy sobą tak prędko porozumieć mogli?
Stan. Wspólne niebezpieczeństwa w bojach, wspólne wolności w pokoju, sejmiki i sejmy, a nakoniec i małżeństwa, tak powiązały tę szlachtę Polską, że jeden drugiego zawsze mianował: Panie bracie. I długo, długo takie rodzinne, braterskie uczucie powodowało jednych, że zawsze drugim biegli na pomoc.
Bart. A widzisz! To oni wedle twojego rozumienia Stanisławie, byli prawdziwemi Chrześcijanami!
Stan. I z wielu innych względów, można ich było za takich uważać. Po najwięk-szój części szlachetną była istotnie ta szlachta Polska. Słowo szlacheckie naprzykład, nie mogło być złamane, także gościnność bez granio, była jedną z cnót szlachty Polskiój.
Po tym napadzie bezużytecznym, zapragnął Zygmunt zjechać się z Władysławem. W samój rzeczy spotkali się w Lublu na Spiżu. Zygmunt łudził Władysława, iż chce przeciw Krzyżakom z nim się połączyć, W samój rzeczy na tem się skończyło, że oddał korony i klejnoty Bolesława Chrobrego, dawniój z Polski uwiezione, i wyjednał sobie u Władysława trzydzieści siedm tysięcy kóp groszy pragskich na pożyczkę, oddając za to w zastaw starostwo Spiskie.