116
byli kłaśd Polacy, aby miał dobrą i rozu- \ mną żonę. Taka tylko alboby się do rzą- s dów nie mieszała, alboby wiedziała, czego chce i dla czego chce i chcied ma. i
Stan. Może ty masz racyą Józefie. 0 te l czasy jednak nie byli przyszli Polacy do tego pojęcia.— Francya przedstawiała nie- : nźytecznośd wojny z Turkami. Austrya zaś zachęciła do obsadzenia Wołoszczyzny i Multan synami własnemi jako książętami— j bo to prowadziło do dłuźszój z Turcyą wojny. Interes niby to własny przeważył. !
W póznój porze roku wyprawa wysłana pod dowództwem hetmana Jabłonow- \ skiego Wołoszczyzny, mało wojska o zupełną zgubę nie przyprawiła. j
Wciągniono też króla przez żonę, do związ- < ku pomiędzy Papieżem, cesarzem, Wenecyą i Polską przeciw Tureyi. Postanowiono jesz- s cze i Moskwę do tego związku wciągnąć. < Ale carowa Zofia nie chciała przystad, pó- j kiby Polska zawieszenia broni zawartego w Andruszowie, na wieczny pokój nie za- < mieniła. 5
Nie były to warunki korzystne dla Polski. Chodziło o pozostawienia Kijowa przy < Moskwie. Za to przyrzekano królowi panowanie na Wołoszezyznie. Znowu się król \ dal zwabid obietnicom cesarza i uległ na- s leganiom żony. Zawarł z Moskwą pokój < wieczny, przyznano jój Smoleńsk, Czernie- j chów, Siewierz na Ukrainie — wszystko j co leżało za rzeką Dnieprem, i jeszcze po < tój stronie Kijów z obwodem. Moskwa tylko dwa krod sto tysięcy zapłacid, i wojnę s z Turcyą rozpocząd obiecała. Tym więc traktatem straciła Polska ostatecznie Koza- \ ków Zaporoskich. j
Król Jan na czele czterdziestu tysięcy i wojska sam ruszył na Wołoszczyznę. Miał j obiecane posiłki od cesarza, ale te nie przyszły wcale. Polacy zagnali się aż pod Ga- • łącz, lecz ogromnej sile Turków i Tatarów < nie mogąc wydoład, musieli się cofad w u-stawieznym boju.
Moskwa wprawdzie wojnę w Krymie rozpoczęła, lecz jój dwie wojenne wyprawy \ nie były szczęśliwe. Skończyło się na tern, \
że odtąd co rok prawie na nowo rozpoczynana walka z Turcyą, Tatarów do kraju sprowadziła, którzy go pustoszyli, wyludniali, a raz o mało króla w Złoczowie nie zabrali.
Już nie o Wołoszczyznę, ale o Kamieniec krwawe toczono boje; lecz napróżno go oblegano, napróżno pod nim zniesiono Tatarów. Kamieniec został w ręku Turków, i ostatnia wyprawa króla na Wołoszczyznę spełzła na niczem.
Nietylko że to uwikłanie się króla w nigdy nie skończoną Turecką wojnę, o mało nie przyprawiło do strącenia go z tronu przez samoź stronnictwo Austryackie w kraju, gdy samowolnośd królowój zniechęcała i do króla umysły wszystkich.
Zepsuła nawet Marya Kazimiera własnemu synowi pewne dla niego po ojcu następstwo. Bo gdy się już nie udało opano-wad Wołoszczyzny, zebrała ją ochota zbierania skarbów. Przedawała łaski i urzęda. Ztąd poszło, że gdy tylko bogaci mogli dostad się do urzędów, uboższa szlachta trzymała się dworów wielkich panów i szukała tam ukształcenia i losu. Majętni panowie za to rozrządzad mogli głosami szlachty na sejmach, sejmikach, i sądząc się sami możnemi w kraju, kłócili się pomiędzy sobą, a często i z królem.
Prawie kaźden sejm zrywano, zaś w Litwie, jak dawnićj Paeowie, tak późniój Sapiehowie, których król z upadku wyniósł na miejsce tamtych — rządząc Litwą sprzeciwiali się królowi.
Kazimierz Sapieha hetman Litewski postawił wojska w dobrach Brzostowskiego, biskupa Wileńskiego, i za to od niego wyklętym został. Wytoczyła się sprawa do dworu, a król rad, iż mu się wydarzyła sposobnośd upokorzenia Sapiehów wraz z Ogińskierni i szlachtą Litewską, ujął się za biskupem i duchowieństwem. Sapieha ustąpid musiał i sprawa została zagodzoną.
Lecz z tego zawiązała się nienawiśd pomiędzy Sapiehami i Ogińskierni, ktra póż-nićj kraj zamieszała.
Inne jeszcze dotykały króla utrapienia,