166
cholera z powodu wojny Polskićj, po nićj j rozszerzy: I stanął nieczynnie.
Bart. Alboź to cholera w mocy ludz- j kiśj? _ _ |
Stan. Teraz wiemy, źe ją trudno wstrzy- | mad w pochodzie, chyba z woli Boźój. Lecz wtenczas jeszcze nie wiedziano o tern. Nastąpiła znowu kilkotygodniowa bezczynność, i tern zgubniejsza dla Polaków, źe car wysłał gwardye w owym czasie, swoje wyborowe wojsko, dla wzmocnienia wojska swo- i jego w Polsce. J
Jakkolwiek sejm bardzo był czynnym s przez tenczas i starał się rozszerzyć pow-stanie na Litwę, Wołyń i Podole, dać mu także podstawę szeroką: Oprzeć go o lud, \ przecież nieczynność ta wojska ciężko j martwiła kochających ojczyznę. j
Bart. Oprzeć powstanie o lud? cóż to znaczy mój Stanisławie? Czy to tylko szła-chta biła się w tern wojsku Polskim?
Stan. O nie. Tam za Moskali, jak tu j także, była konskrypcya. I tak pozostało. To ^prawda, źe do wojska co się Polskim na-zywało, szlachta daleko liczniój się cisnęła, jak naprzykład do Austryackiego. Lecz to co innego bić się dla tego, źe bić się każą, a bić się z własnćj i to wielkiój ocho- > ty. Sejm Polski w Warszawie naradzał się > wtenczas, jakby usamowolnić chłopów, na-dając im własność i uwalniejąc ich od pań-szczyzny. \
Wójt. Doprawdy? Już wtedy? Za pierw- j szój cholery? i
Stan. Tak jest. W roku tysiąc ośmset j trzydziestym pierwszym.
Bart. I cóż uradzili ?
Stan. Że w czasie wojny powstałoby z tego zamieszanie. Lecz źe to nadal za- s rządzić potrzeba. Naradziwszy się wprzód < jak to zrobić.
Młyn. Ta juźci to prawda, źe się bez różnych zmian przy tern obejść nie mogło.
Tu się to odbywa w pokoju, a głód i dro- '
żyzna coraz zdają się powiększać! \
Stan. Sejm starał się także o zwiększenie liczby wojska. W samćj rzeczy na wio- \
snę liczyło już wojsko Polskie sześćdziesiąt tysięcy.
Jasiek. To powinni byli zdoprawdy Moskali z kraju wypędzić!
Stan. Od dawna takićj siły zbrojnój nie miała Polska. To też Polacy mówili: Teraz albo nigdy. Lecz Bóg nie przez liczbę daje siłę. Zgubne sposoby zepsucia, jakie zasiewali nieprzyjaciele Polski dojrzewały zwolna, psuły jedność, narażały na straty, i zmarnowanie drogiego czasu i droższego jeszcze zapału młodzieży w wojsku słu-źącćj!
Bart. Proszę cię Stanisławie, podobno to wtenczas, w czasie pierwszćj cholery przechodziło gościńcem nie daleko jakieś wojsko Polskie?
Stan. Dzielny generał Dwernicki, który dowodził oddzielnym korpusem, złożonym z ułamków różnych pułków, jakoby na próbkę; bił się często po prawćj stronie wojska Polskiego, i swojemi zwycięztwami nad oddzielnemi korpusami Moskali, podnosił ducha i nadzieję całego wojska Polskiego.
Czy miał kogo zazdrośnego sobie w głó-wnój kwaterze, co się jego chciał pozbyć? Czy sądzono w samćj rzeczy, źe niepodobne rzeczy on dokonać potrafi? Dość źe jakoby na zgubne imię kazano mu iść na Wołyń i Podole.
W rzeczy samój znajdowali się tam Polacy kraj swój miłujący i do powstania gotowi: Gdyby ich usiłowania umiano pogodzić z przybyciem posiłków regularnego wojska Polskiego, byłoby ich powstanie silnie wsparło wojnę w kongresowym królestwie.
Lecz wszystko poszło jakoby na wspak. W głębi kraju, jakiś niby oficer Polski o-biecywał posiłki dużo wprzódy, jak mógł nadciągnąć. Dwernicki, którego znowu wstrzymywano obiecując mu nadesłać oddział piechoty, pod dowództwem generała Sierakowskiego. Oddział Dwernickiego ze samój składał się jazdy.
Tymczasem staremu generałowi Siera-