797
W. KS. LITEWSKIEGO.
Wszakoż i dla tego nie odmienił umysłu swojego Władysław, aby o nim nie rozumiano, żeby to dla jakiej bojaźni uczynić miał. Poruczył bratu Kazimierzowi księstwo litewskie uspokoić, a ono imieniem swem sprawować. A sam się już na drogę umyśloną gotując, w Małej Polsce, Kusi Jana Czyżowskiego kasztelana krakowskiego z domu Półkoza uczynił gubernatorem, a w Wielkiej Wojciecha Malskiego wojewodę łęczyckiego na swem miejscu zostawił. Starosty poznańskiego i kamienieckiego odmienił, wszakoż dla której przyczyny, tego nie dokładają. Spiską ziemię Zbigniewowi zlecił biskupowi krakowskiemu.
Co odprawiwszy rządnie, z niemałym a ochędożnym pocztem nakształt wojska jechał, i posławszy przed sobą Symona biskupa agrynieńskiego, Wincentego z Szamotuł kasztelana międrzyrzeckiego, Jana Sienieńskiego, Andrzeja Tęczyń-skiego, do Budzynia, którego zaraz dostał.
Królowa dowiedziawszy się o tern, syna swego Władysława, który jeszcze nie miał czterech miesięcy, wziąwszy, w Białógrodzie koroną świętego Szczepana koronować kazała. A gdy przyjechał do Budzynia król Władysław, wielkie grumady ludzi do niego się zjechały, do których przez tłómacza ozdobną rzecz uczynił, a powiedział iż daleko różną sprawę w nich, niż się spodziewał zastał, widząc między nimi rozdwojenie, on rzeczy swe pilne w domu dla żądania ich opuścił, więcej folgując pospolitemu dobru ich, niżli czemu innemu.
Naostatek im powiedział: Że nie chciał być przyczyną wewnętrznej wojny ich, o co się jawnie świadczył, aby się nie oglądali na rzecz żadną, ani na jego pożytek, ale na pokój rzeczy swej pospolitej, gdyż on był kontent na ojczystem królestwie.
Skoro król Władysław tego domówił, Węgrowie schylili się do rady, i dziwując się skromności królewskiej, i tak wysokiej myśli. Zatem Laurentius z Hederwaru wojewoda węgierski od wszystkich dziękował królowi, iż on naśladując zacnych spraw ojca swego, naprzód wiary chrześciańskiej bronić chciał, a więcej poważał sprawy rzeczypospolitej chrześciańskiej, aniżeli swe własne. A tak go prosił, aby królestwa które przyjął w obronę swą nie opuszczał, wielką chęć mu i wdzięczność wszystkich z przyjechania jego oznaj-mując, a iż tych niewiele było, którzy namową białogłowską zwiedzeni, albo też chęcią rządzenia czyjem imieniem państwa, do królowej się przyłączyli, opowiedział. A niechcąc go długo mieć wątpliwym, zaraz mu wszyscy przysięgali, pobudzeni albo na to poduszczeni od Dyonizego Zecha kardynała i arcybiskupa strygonieńskiego, który tego żałował barzo, że Władysława dziecię kiólowej przy niektórych paniech koronował.
Potem wszyscy według obyczaju króla obwołali, o czem będzie szerzej potem, albo czytaj u Kromera księgi 21.
Tegoż czasu Zbigniew biskup krakowski kardynałem został.
Mając dwakroć sejm w Korczynie Mali Polacy, pozwolili królowi do Węgier posłać pięć tysięcy ludu rycerskiego na pomoc, dla tego, że Węgrowie jawnie się dzielić poczęli, jedni do króla, drudzy do Helżbiety królowej. Przeciwko tej stronie przeciwnej zebrał Władysław wielkie wojsko, z którem posłał Mikołaja Frystackiego i Jana Huniada z dworem swoim, którzy fortunnie pogromili one buntowniki, sam zaledwie Ładysław Gara podskarbi uciekł. Wszystkie król więźnie udarowawszy wypuścić rożka-