mi. Księgozbiór Hamerniański słynął z cennych druków nieraz bardzo rzadkich.
Przechowało się tam dobre wspomnienie o owym założycielu Hamerni, Walewskim.
Sławny jeździec, nieustraszonej odwagi, dosiadał nieosiodłaneg: araba i zażywał go w lansadch z istną staropolską fantazją.
Na stepowych koniach szczwackich szczuł zajęce ,i lisy, a nieraz forsował wilka w stepie.
Z swą na wskroś wrażliwą naturą zcahwycał się powieścią Sady-, ka-paszy Czajkowskiego „Wernyhora“. Obrał sobife Wernyhorę za pierwowzór i urządził w dwóch pokojach Hamerniańskiego dwo/u istna kcpję pustelni owego wieszcza ukrainnego, zupełnie zgodną z barwnym opisem Sadyka-paszy.
Była tam więc jasna świetlica z pułapem z grubych belek, z rzeźbioną datą założenia chaty.
Był za dużym stołem dębowym na szerokiej ławie poczestny kąt dla gościa, zawieszony świętymi' obrazami, pokryty wzorzystymi kilimami, gdzie przed wizerunkiem M. B. Berdyczowskiej gorzała wiecznie pł maca lampa oliwna.
Na stole, przykrytym obrusem z samodziału, leżał bochen razowego cbTeba z grudką soli.
W przyległym alkierzu łoże gospodarza, przykryte końską skórą, nad ulem broń kozacka — bułat, janczarka, spisa, kołczan, szabla, nad czem ryngraf stary.
W kącie na zydlu terlica kozacka z tarczą bojową.
Odzież w drewnianej bodni, pod nogami gliniane klepisko wzorzystym kobiercem przykryte.
Talk wyglądała symboliczna izba symbolicznego Wernyhory w Ha-merniańskim dworze. Był to wschodni selamlik, wyobraźnią gospodarza stworzony.
Za Dunin-Karwickich w izbie Wernyhory istniały pokoje gościnne, zwane „za kratką".
Otoczona była Hamernia ogromnym stawem, uformowanym przez rzekę Chomor. Drugiego brzegu dawniej gołem okiem dojrzeć nie można było
Czysta tafla zwierciadlana stawu cudnie wyglądała.
Wokół stawu ogromny park, w nim dęby kilkusetletnie, cieniste dąbrowy, łąki kośne, stare żywopłoty, skroś zieleń, błyszcząca w słońcu, złota tafla Chomoru i jeziora.
Dęby szerokolistne witały tu kiedyś %s. Józefa Poniatowskiego.
89