111
w Konfederacji swoje mienie jakie w Kaliskiem i Mazowszu posiadał, gdy jedno spalił nieprzyjaciel, drugie zadłużył służąc pod chorągwią Pułaskiego z dworna luzakami konno; co z resztek potrafił ocalić, za to kupił dom w Słupi z zabudowaniem gospodarskiem i obszerny kawał gruntu: ale nie pilnował roli, bo lubiąc muzykę i nabywszy biegłości w graniu na skrzypcach, był pierwszym skrzypkiem w sławnej orkiestrze księży Benedyktynów na Święto-Krzy-skiej górze. Tak to, przez zmiany losu, co było dawniój dla niego rozrywką i zabawą, dziś głównie stanowiło sposób utrzymania dostatni nie tylko dla niego, ale i dla rodziny. Jan był starszym jego synem, tego chciał poświęcić swemu zawodowi, ażeby z czasem zastąpi! go w pomienionej orkiestrze. Ale wybrany na artystę, nie miał żadnego ani pociągu, ani zdolności do tej sztuki. Rozgniewany, po długiej a mozołnój nauce, w uniesieniu rozbił na nim swoje skrzypce, i gdyby był nie uciekł, gorsze otrzymałby dowody, niełaski ojcowskiej. Miał w tedy lat dziesięć?; matka ukryła dobrze chłopca, który często z wieży kościoła Benedyktynów dostrzegając we mgle oddałonój wieże Krakowa, usnuł w głowie swojój pomysł, udania się na nauki do tego starodawnego grodu. Ojciec wrzał ciągle gniewem, odgrażając się nieustannie, bo złość jego, poruszała przypomnienie rozbitych skrzypiec. Jan objawił matce swoją myśl opuszczenia rodzicielskiego domu i kształcenia się naukowo, czemu się nie sprzeciwiała, widząc ciągłą zawziętość ojca. Równo ze świtem, piątego dnia po owej oslntnićj lekcy i, otrzymawszy od matki cały zapas gotowizny jaki miała, wynoszący pół ósma złotego, w nowych dreliszkach i trochą bielizny: uściskawszy z płaczem młodszego brata Macieja, z krzyżykiem błogosławieństwa matczynego, ruszył młody Jan drogą do {{rakowa. Tu z początku jako pauper, następnie już z lekoyi mając większe zapasy, ukończył szkoły i zapisał się na wydział lekarski. Nie skończył go wszakże, bo wezwany na dwór pana polskiego, towarzyszył mu następnie w podróży do Węgier; gdzie był w Rardjowie i przy winobraniu na Tokaju, i przed zimą wrócił do Krakowa. Zaczęło się właśnie zachmurzać w kraju; wojna zdawała się blizką, pospieszył więc do Warszawy, i zaczął praktykę lekarską. W rok niespełna, rozpoczyna się kampanija 1792 roku pod bulaw'ą księcia Józefa Poniatowskiego. Porzuca Jan Wójcicki korzystną praktykę i zaciąga się w stopniu unler-chirurga do służby wojskowej. Przydzielony do dywizyi Tadeusza Kościuszki, zostawał przy nim przez cały czas kampanii: był pod Dubienką i w owym gorącym upale, gdy na bateryę w których opatrywał rannjch, uderzyła z przeważnemi siłami piechota nieprzyjacielska. Po pięciu miesiącach trudów które dały mu się we znaki; z ukończoną kampaniją wziął uwolnienie od służby wojskowój, i zaraz umieszczonym został na dworze króla Stanisława Augusta. (ł.) Odtąd aż do zgonu, już tego monarchy nie odstąpił. Lubiony przez króla, był jego w niejednym razie powiernikiem. W roku 1794 w najprzykrzejszych chwilach nie odstępował monarchy, i z tych czasów opowiadał szczególne zdarzenia : ,,Było to dnia 4 Listopada 1794 r., obok pokoju gdzie król Jegomość drzymał, zostawałem na służbie. Nagłe huk
(l) Przywiodę tn dosłownie otrzymaną dymissyę z autentyku : ,,Generał-Sztabs-medyk wojska koronnego, niniejszem abszyteifi uwalnia od funkcyi i obowiązków służby JM. Pana Jana Wójcickiego, który przy lazaretach polnych wojska Rzeczypospolitej, funkcyą Unter-Chirurga, przez przeciąg czasu pięd miesięcy, pilnie i doskonale pełnił, tak iż na wszelką z mej strony zasługuje zaletę. Dań w Warszawie dnia 1 Octobris 1792 r.lt Michał Ber-gozoni Generał-Sztabs-medyk wojska koronnego.