723
1654
wiedzie, i do Litwy w głąb myśli. Ale aza mu Pan Bóg nie pozwoli. Xiąże JMe czeka na Pana Ganskopfa odlotnie, a sam Chorągwie, no po wsiach st dy, ściąga do siebie, patrząc co nieprzyjaciel zacznie dalej; bo pewnie oddawać swoje zechce, albo przynajmniej będzie się pytał, co się u nas też dzieje. Czekamy co godzina.
Dalsze awizy z tam rąn.
/
% 7 Lripca 1654.
Po napisauin przyszedł P. Oberszterlejtnant Ganskopf i powróci! szczęśliwie z czaty z ludźmi swymi Bojarow 7 i Tatarów 3 przyprowadzili więźniów, z których jeden samego Cara Chorąży, co znak Carski nad Wojewodą powinien nosić. Chorągwi 13 oddał nowych i starych pięknych, których jeszcze u ludzi co pozad idą, ma bydź kilka; witaiiów bardz„o posieczonyeh, (jakoż i z tych rzadki nie ranny) w [Smoleńsku zostawił. Do rela-cyej wczorajszej ta tylko nowa circumstantia, że ich zbiegł w śpiączki i na pół pijanych, bo ich Wojewoda starszy na św. Jan duia tego mocno częstował, tak, że naprzód nasi 4 konie, potem 10, potem 30, aż w sam majdan albo rynek obozowy w-eszli cicho, aż potem od kilku idących postrzeżeni, którzy krzy knęii, Litwa, Litwa! Dopiero do broni się rzucili, i alarm uczynili, za którym awangwardya wpadła, a potem i msze Chorągwie. Bili, siekli, do samego dnia, zdobycz w ielką wzięli we srebrzej-pieniądzach, denkach. Wojewoda sam w namiecie zabity, i ten obóz, w którym osm tysięcy było, na głowę zniesiony i wy-sieczony; bo tegoż wojska dwa jeszcze obozy były. Bo wygodami albo palkami stali, które pewnieby były w strachu, gdyby pospołu stali: ale że osobno, za tym hałasem do sprawy przyśli.
0 czćm nasi w nocy wiedzieć nie mogli, aż rozedniało, dopiero nasi też ich gotowmść obaczywszy, nazad powrócili z małą swoich szkodą; bo i ci których za straconych mini, znowu się zjawili, i ledwie 30 między sobą dorackować się nie mogą. Strach
1 ko ns te macy a w nieprzyjacielu wielka, i do Cara z tern rzucili, i sami tego dnia jako udano było, pod Smoleńsk nie przyszli. Ale 'd więźniowie obiecują nam pewnych z podziękowaniem go-
46.