258
BANKI
Rozwój polegał na tem mianowicie, że dany bankier, już teraz bankier w sensie najwłaściwszym, wchodził z przedsiębiorcami okręgu owego w styczność coraz to ściślejszą. Mówił sobie, że wszyscy ci przedsiębiorcy pragną, aby swój kapitał obrotowy pomnażać, kupować na kredyt, a muszą, ponieważ zwyczajowe prawo wzajemności wymaga tego, z konieczności sprzedawać na kredyt. Mówił sobie, jednem słowem, że tranzakcje kredyrowe, a praktycznie rzeczy biorąc, wekslowe, stają się w świecie przedsiębiorczym, wszystko jedno czy kupieckim czy przemysłowym, regułą, i że świat ten stanowi dla dyskontera teren operacyjny niezmiernie rozległy. Zaczął więc systematycznie starać się o werbowanie i przykuwanie do siebie dyskontujących tak, jak de-pozj Łarjusz zabiegał zdawna i zabiegać także teraz nie przestawał o deponentów, tylko że zaczął czynić to, ponieważ o dawanie kredytu tutaj chodzi, z większą ostrożnością, ze ścisłem przestrzeganiem pewnych zasad postępowania, które wedle doświadczeń nagromadzanych wciąż udoskonalał. Wytwarzał sobie przedewszyst-kiem zasady, mające w skazywać drogi przy ocenie weksla, przy badaniu podpisów, przy wyczytywaniu z nich zatajonych przyczyn i celów, dla których dany weksel został wystawiony, i wreszcie przy dorozu-miewaniu się, jaka jest sytuacja materjal-na wystawcy, a ewentualnie także osób z nim związanych, w jakim kierunku weksel ma na tę sytuację wpływ wywrzeć, o ile zatem wystawienie weksla odpowiada naturalnym i zdrowym tendencjom przedsiębiorstwa czy przedsiębiorstw, a o ile z niemi jest w sprzeczności. Że zaś nieodłącznym od każdej przedsiębiorczości jest rytm pewien, który się w niej uwydatnia, bankier, znający swój zawód i swój okręg, może dojść i dochodzi nieraz wręcz do takiej wprawy, że pewnych weksli, mających wpływać w pewnej chwili, w sezonie pewnym, zgóry oczekuje, że je, jak rzekłbym rozumiejące się samo przez się, jako regularne, bez dalszego zastanawiania się przyjmuje do dyskonta, na który w swoim planach właśnie liczył zgóry, aby tem dokładniej się zająć wekslami nieregularnemi, arytmicznemi, nasuwającemi pytania: skąd to zjawisko nowe całkiem — jakie zaszły zmiany — co się tutaj stało?
Wszystko to, czy na węższem czy na szerszem polu, wymaga dokładnej znajomo
ści i dokładnego śledzenia stosunków gospodarczych. Wymaga wyrobienia sobie pewnego poglądu na te stosunki, na życie gospodarcze i jego fluktuacje. Wymaga poglądu, który wkraczać może i w pewnej mierze wkraczać winien już w strefę naukowej metody badania. Można powiedzieć zatem, że podobnie do sztuki pierwotnego bankiera wekslarza, ma w sobie i sztuka właściwego, nowoczesnego bankiera, uprawiającego prawidłową czynność dyskontową, także coś z nauki. Ale z nauki stosowanej, skierowanej ku celowi praktycznemu najwyraźniej, ku orjentacji w stosunkach gospodarczych możliwie realnej, ku wyświetleniu poszczególnych, indywidualnych czynności dyskontowych w taki sposób, by one ukazały i uplastyczniły się w różniczkowych cechach i rysach swoich całkiem in concreto.
Niema wątpliwości. Tutaj właśnie stworzyła ewolucja ów antydot, który nadmierną abstrakcyjność banknotu miał neutralizować. Tutaj stworzyła całkiem pewną przesłankę dla banknota, który przy zachowaniu całej lotności swej mógł, dzięki realności, konkretności przesłanki owej bezpiecznie szybować.
Chociaż bank emisyjny może puścić banknot w obieg dokonywując nim płacenia jakiegokolwiek, dajmy na to płacąc nim jakiś dług swój, albo kupując za niego gmach dla siebie czy umeblowanie, to jednak pozostają wypadki takie tylko wyjątkami. Z reguły rozgrywa się sprawa w ten sposób, że bank emisyjny dyskontuje weksel i banknotem wypłaca dyskontującemu, po odciągnięciu procentu dyskontowego, dyskonta, sumę mu należną. Czyli, aby przedstawić proceder ten schematycznie a zarazem plastycznie, urzędnik banku jedną ręką bierze weksel, a drugą daje banknot klientowi, który, przeciwnie, daje weksel, biorąc wzamian banknot.
Z reguły więc dyskontowanie weksla, czynność czynna, i emisja banknota, czynność bierna, łączą się z sobą jaknajściślej i jaknajszczelniej, bo całkiem w myśl ogólnej zasady banków kredytowych się równoważą, i uzupełniają. Tylko, że czynność czynna jest tu rzeczą pierwszą, a czynność bierna jest tu rzeczą drugą. Że więc najwyższe prawo bankowe, wedle którego czynności czynne mają się dostosowywać do czynności biernych, ulega, wprawdzie nie zaprzeczeniu nie negacji, lecz bardzo uderzającemu jednak odwróceniu.