89
przestępców karał srodze. Mawiano za jego czasów, że w obozie Tarnowskiego większa jest cisza po wytrąbieniu hasła niż przy Mszy w kościele. Orzechowski tak o nim opowiada:
„Gdy srogi był widziałeś jawnie iskry w jego oczach, twarz pałała, kark się jak na lwie ody-mał, szyja się trzęsła, powstawały na nim włosy. A gdy zasię łaskaw był, anioł z Nieba a nie człowiek z Tarnowa by się widział.“
Obawiało się go też niezmiernie swawolne żoł-nierstwo, bo on tylko dla dobrych łaskawy, chętnie się z niemi zabawiał, wyprawiając im wojenne igrzyska i miał dla nich dłoń szczodrobliwą zawsze otwartą. Tę mieszaninę grozy przeciw złemu a przychylności i czci dla dobrego, odgadujemy wpatrując się w portrety Jana Tarnowskiego. Srogim był jako stróż prawa, a więc porządku społecznego, bez miłosierdzia na wszelką brzydotę moralną, na obrazę Boga i bliźniego czyli na występek; ale kiedy nikczemnem lub swawolnem postępowaniem jego szlachetności i gorliwości o dobro publiczne nie jątrzono, był przyjacielski, ujmujący, miłosierdzia pełen.
„Gdym ja (powiada Mielecki wojewoda Podolski jego rodzony siostrzeniec) na wuja mego patrzał w wojsku na jakiej sprawie, albo na sądzie