96
X'RNOPONT'.
ani nie zamyślajcie nic bezbożnego lub niegodziwego. Po bogach zaś miejcie wzgląd na cały rodzaj ludzki, ciągle odnawiający się; w jego pamięci koniecznie żyć będą wasze czyny, jako wszystkim jawne, bo nie dopuszczą bogowie, abyście pozostali w ukryciu i t. d.« 1). Pomijam resztę. Nie można dobitniej afirmowac nieśmiertelności duszy. Nie wszystkie z przytoczonych dowodów zdołają się ostać wobec krytyki naukowćj, ale wszystkie razem robią na czytelniku wrażenie głębokie. Samo ich nagromadzenie świadczy, że autor nie tylko sam przejęty był swoją wiarą, lecz gorąco pragnął zaszczepić ją w innych. Dla tego wszystko, co usłyszał od mistrza swego na korzyść tej wiary, włożył w usta króla umierającego. Nie osłabia w niczem siły tej wiary lekka ironia w jednym z końcowych ustępów: »ZwoIujcie jednak wszystkich Persów i sprzymierzeńców do mego grobowca, aby mi winszowali, że teraz już będę bezpiecznym i nie doznam więcćj żadnego nieszczęścia, czy będę razem z Bóstwem czy też niczem nie będę« 2). Pozorny ten sceptycyzm, nie dozwolony w chrześciańskim myślicielu, był obliczony na czytelników, nie wierzących w nieśmiertelność duszy. Mogli bowiem podnieść zarzut,
*) Cyrop. VIII. 7. §. 17—23.
ł) Ibid. VIII. 7. § 27: ozi żv v<0 aaęaXćt rjSrj eaojaat m; ar(8sv av e~t X5cx'ov ~adav, [i.TjTE r(v us~jt tou dalou ysvwpai ?jv ar(0£v en w. Obszernie tę sama myśl rozwija Sokrates w platońskiej apologii, rozd, 32 (p. 40 c): »Rozwaźmy jeszcze i w następujący sposób, jak wielce uzasadnioną jest otucha, że to, co mnie spotkało, dobrem jest dla mnie. Otóż umrzeć — jest to jedno z dwojga: albo stać się niczem 1 nie posiadać po śmierci żadnej o niczem świadomości, albo też, zgodnie z tern, co ludzie mówią, śmierć sprowadza, jakąś dla duszy przemianę, jest przesiedleniem się jćj z tego tu miejsca na inne. Jeśli to jest zupełne znieczulenie, coś podobnego do snu, podczas którego śpiącemu nie roi się nawet żadne marzenie senne, to śmierć cudną byłaby wygraną. Sądzę bowiem, że jeśliby komu wypadło wybrać jedną noc taką, podczas której spał tak mocno, ie mu się nawet żadne nie przyśniło widzenie, porównać potem z nocą tą inne noce i dni własnego swego życia, a wreszcie rozejrzeć się w nich i orzec, ile też dni i nocy w życiu swojem przeżył lepićj i przyjemnićj od jednćj tćj nocy; sądzę, powtarzam, że nietylko człowiek zwyczajny, lecz nawet sam wielki król perski, doszedłby do wniosku, że w porównaniu z innemi dniami i nocami, noce takie na palcach policzyć może. Jeśli więc śmierć jest czemś podobnem, to według mnie doprawdy jest ona oczywistą wygraną; bo w takim razie cała wieczność, pokazuje się, jest niczem więcćj, jak jedną tylko nocą. Jeśli zaś przeciwnie śmierć jest niejako wędrówką stąd do innego nrejsca i t. d.« (tłum. Maszewski).