W TRACYI. I I
lepiej nie można studyować przyczyn upadku wielkiego, szlachetnego narodu. Przybywszy do H e r a k 1 e i, za gościnne przyjęcie chcą zlupić miasto, a gdy wodzowie się opierają, podnoszą rokosz. Jedni nie chcą służyć pod Chiryzofem dlatego, że Spartańczyk, inni odstępują Xenofonta, bo Ateńczyk, nareszcie dzieła się na trzy di-wizye, z których każda z osobna ciągnie do K a 1 p y. Po drodze wielu ginie od tubylców. W Kalpe jedni chcą pozostać, inni domagają sie prędkiego powrotu do Europy, a ściśnięci zewsząd przez wojska satrapy Farnabaza, byliby nędznie zginęli, gdyby nie męstwo i przezorność Xenofonta, zapominającego o doznanych krzywdach i czarnćj niewdzięczności. Pomimo niezliczonych wstrętnych intryg, ogólnego upadku duchów, brudnego egoizmu niektórych dowódzców, przeprowadza on wszystkich do Tracyi i razem z nimi przyjmuje służbę u Seuthesa, tamecznego książątka. Ten ich używa przeciw krnąbrnym góralom, którzy mu wypowiedzieli posłuszeństwo. Wojują bez wielkich strat (mają tylko rannych, nigdy zabitych), ale też bez sławy, bo celem każdćj wycieczki jakaś wioska, nieprzyjacielem źle uzbrojone chłopstwo. Żołnierze, którzy pod Kunaxa zmierzyli się z potęgą króla perskiego, teraz się cieszą, gdy biorą w niewolę kilkuset chłopów i uprowadzają trochę bydła. Gdyby przynajmniej Seuthes ich dobrze płacił. Ale chytry bar-barzyniec otrzymawszy, czego chciał, pragnie się ich pozbyć tanim kosztem: dobrze ich karmi, ale żołdu nie daje; ucztuje z nimi, wychyla liczne puhary, robi się czułym, obiecuje, ale pieniędzy nie wypłaca. Nareszcie dowiedziawszy się, że Lacedemończycy robią nowe zaciągi przeciw Persom, wchodzi z nimi w tajne porozumienie, aby zabrali natrętnych gości, domagających się zaległej płacy. Tylko Xe no font ma pozostać z jakim tysiącem hoplitów. Równocześnie ajenci lacedemońscy intrygują, aby Xenofonta poróżnić z wojskiem; jest im niedogodny, bo, »zanadto kocha żołnierzy.* *) Wojsko, przekonane, że on ma konszachty z Scuthesem, grozi mu śmiercią. Ale jego odwaga i spokojna wymowa, raz jeszcze biorą górę nad wzburzonemi umysłami: zmusza Seuthesa do spełnienia
') Anab. VII. 6, 4: »Gdy Lacedemończycy zapytali, co za jeden ten Xe-nofont, odpowiedział Seuthes, że to wcale niezły człowiek, ale przyjaciel żołnierzy i dlatego mu się nie wiedzie* (ęikottpz-iwzrfi Se xx\ Sta touto y ftpSv łanv auTro). Werbownicy spartańscy znani byli z brudnej chciwości; sam Xenofont podaje przykłady jak bogacili się przy zaciągach.