274
o ile łatwiej przychodzić nam będzie poznawanie niebieskich rzeczy" *).
Zupełnie atoli inny z tego samego faktu wyciągają wniosek zwolennicy tak zwbezgranicznego postępu2), bo zamiast wnioskować, że żądza doskonalenia nie kończy się ze śmiercią, lecz, że duch jej pragnący i po za grobem nowe prawdy będzie mógł poznawać; powiadają, że nie potrzeba, aby każda poszczególna jednostka osiągnęła możliwie najwyższy szczebel, lecz, że wystarczy, gdy ludzkość posiadać będzie całą sumę postępu. Ponieważ zaś ani wątpić można, że ludzkość na pewno osiągnie kiedyś tę sumę, przeto głównem zadaniem, a zarazem najwyższem prawidłem moralności będzie, by każdy człowiek dążył i przyczyniał się do zrealizowania tej sumy, do jej osiągnienia przez ludzkość.
Ale tylko łatwowierni mogą się na tak szumne łapać słówka. Bo jakto? żadna jednostka nie ma osiągnąć swego maximum doskonałości na ziemi, a suma tych jednostek, to jest ludzkość, mimo to, ma ją osiągnąć? Więc gdy kilka miliardów minusów dodam, to ich suma będzie dodatnia? Z pojedynczych, niedoskonałych głów, powstanie suma doskonała?
Próżne to mrzonki, że w postępie szczęście. Gdy się bodaj z tych okruchów, jakie pozostały, widzi materyalną cywilizacyę Rzymian, gdy się zaglądnie do licznych muzeów włoskich, gdy się popatrzy na wyłaniające się z morza lawy mury Pompei, Herkulanum lub zobaczy przeniesione stamtąd drobiazgi do neapolitaóskiego lub rzymskich muzeów, to człowiek zdumiony pyta, czy to przypadkiem nie naszego wieku wykopaliska? takie tam bogactwo myśli, tak wysoko stały sztuki, malarstwo, architektura, wyroby złotnicze, rzeźbiarstwo itd., itd. Sądząc zatem według tego, to powiedzieć trzeba, że Rzymianie za Cezarów, zwłaszcza Augusta, stali w stosunku
ł) Cicero: „Tuscul. disp.“ c. 19, lib. I.
2) Cathrein: „Moralphilosophie“ I. B., str. 174.