334
PLaTOK.
Chciał Eryxymach uzupełnić teoryę poprzedników a nawet lepiej ugruntować, ale raczej ją zaciemnił. Tamci mówili bez defini-cyi, ale o rzeczy znanej; on o rzeczy nieznanej, także bez definicyi. Dopóki chodzi o miłość ludzką, każdy mniej więcej ma o niej jakieś wyobrażenie, ale kto nam powie, co to miłość kosmiczna?2). Jeżeli wciąganie wilgoci przez roślinę także ma być miłością, staje się to pojecie tak szerokiem, że właściwie nic nie wyraża jasnego. Nadto Eryxymach mówi o dobrej i złej miłości w przyrodzie. Umiarkowane opady byłyby dla roślin dobrą miłością, długa słota zła i t. p. Na pozór wygląda to bardzo uczenie, ale jest zgoła niezro-zumiałem a strona etyczna miłości przez dwóch mówców poprzed-
*) Przykład Eryxymacha dowodzi, źe pewue podobieństwo między faktami psy-chicznemi a resztą zjawisk przyrody, było nieraz dla filozofów pokusą do tłumaczenia pierwszych za pomocą drugich Przyciąganie się wzajemne lub odpychanie atomów, wydawało się prawem ogólnem, objawiającem się takie w sympatyi lub antypatyi dusz ludzkich, a Spinoza nawet gdzieś mówi, źe gdyby kamień spadający miał świadomość, wierzyłby, że spada z własnej woli. Paradox ten, jak wiele podobnych, miał powodzenie ogromne, choć było oczywistem, źe tylko głupi kamień takby rozumował, mądry zaś dziękowałby Stwórcy, źe każe mu ślepo słuchać grawitacyi kosmicznej, skoro nie ma żadnych organów, któremiby mógł jakiekolwiek zamiary swoje czy objawić czy przeprowadzić w czyny odpowiedne.
Przyciąganie zaś fizykalne lub chemiczne nie tylko nie tłumaczy żadnych faktów psychicznych, lecz posługuje się słowem od nich poźyczonem, zatem bez nich niezrozumiałem. Pojmujemy, jak człowiek w rozmaity sposób przyciąga ręką, słowem, wzrokiem, wyrazem twarzy i t, p., ale przyciąganie magnesu lub atomów jest dosyć dowolną przenośnią, mającą znaczenie odmienne, o czem i Eryxymach i wielu nowszych zapomina.
Gdy w r. 1469 objaśniano podczas uczty na dworze Wawrzyńca Medyceusza Biesiadę platońską, Cavalcanti, uczony historyk i polityk, któremu przypadła rola Eryxymacha, tłumaczył jego hipotezę w ten sposób mniej więcej , źe wszystkie, części świata, ponieważ zrobione przez tego samego Stwórcę , jako ogniwa tej samej machiny, podobne do siebie w bycie i życiu, razem powiązane są miłością wzajemną; słusznie zatem nazywa się miłość węzłem wieczystym świata, podporą niewzruszoną wszystkich jego części i pierwszą całej machiny podwaliną.
Jest to przenośnia, ale jasna i dozwolona, bo rozumiemy, źe w świecie jest tyle wzajemnej miłości, ile Stwórca weń włożył, a tyle jej form i stopni odmiennych, ile plan Jego przedwieczny zawierał. U Eryxymacha me ma Stwórcy a świat prawdopodobnie bez początku; miłość zaś jedna, jako ta sama siła kosmiczna wszystko przenika i tłumaczy, nawet ludzkie stosunki. Prawdopodobnie wziął lekarz grecki większą część swoich poglądów od Hippiasza sofisty, o czem zob. R e 11 i g’a dzieło p. 17.