335
rzą (mimo najodmienniejszych warunków w jakich się znajdują, mimo najrozmaitszych stopni wykształcenia, mimo różnic w innych pojęciach religijnych), że dusza nie ginie po śmierci, lecz przechodzi w inny stan, stan wiecznego szczęścia lub wiecznej niedoli?
Racyonaliści, mający zawsze na wszystko gotową odpowiedź, powiadają, że wychowanie jest przyczyną tego błędu. Kiedyś, kiedyś, w zamierzchłej przeszłości jakieś pokolenie pomyślało sobie, że przecież lepiej żyć po śmierci, jak wrócić do nicości; z wiarą swą podzieliło się z innymi, i tak błąd coraz szersze zapuszczał kręgi, jak kamień rzucony w głębinę wód coraz większe zatacza koła. Jedno pokolenie podawało go drugiemu, jako pewnik niezbity, póki nie nadszedł nasz wiek pełen oświaty, wiek postępu, telegrafów, fonografów, wiek XIX, który takie baśnie umie ocenić według należytej miary.
Na szczęście, takie pojmowanie rzeczy nie dowodzi wielkiego rozumu. Bo najprzód wszystkie ludy wierzą nietylko w niebo, jako miejsce wiecznej rozkoszy i szczęścia, co mogłoby jeszcze popierać teoryą racyonalistów, ale także i w piekło, jako miejsce wyszukanych mąk. Taka zatem wieczność nie byłaby im przypadła do smaku, gdyby tylko wychowanie i tradycya były jedyną przyczyną wiary w nieśmiertelność dusz, bo źli, czując, co ich czeka po śmierci, byliby wszelkiemi siłami przeciw takiej wierze wystąpili.
Powtóre cud to prawdziwie niewytłómaczony, jak mimo tylu wieków, mimo tak olbrzymich różnic co do wykształcenia pojedynczych narodów, nie zmodyfikowano jakoś inaczej tego pojęcia — wszędzie piekło i niebo. Przecież inne pokolenia przed nami żyjące, tacy Grecy, Rzymianie, Egipcyanie, Assy-ryjczycy mieli wysoko rozwiniętą kulturę; nie brakło im „filozofów “, co wszystkiemu przeczyli; czemuż jednak tego faktu, tej wiary wykorzenić nie mogli? Czemuż to przeciwnie sceptycy i sofiści w takiej byli pogardzie? Jakżeż to nazywano w Rzymie uczniów Epikura? Wieprzami z trzody Epikura,