537
nie nazywał także wileńskim i nowogrodzkim. Rahoza jednak musiał się nazywać nowogrodzkim, bo mamy Akty r. 1596, w kiorym trybunał litewski tak go tytułuje {Akty Zap. R. IV str. 136): Nowogródek zastępował tu Wilno. Czasami rzeczywiste dyjecezyje to były, które potem łączyły się, czasami biskup przybierał sobie tytuł dla prostej wystawności. Na upartego możnaby nawet było owe poskładane dyjecezyje rozdzielić. W XVII wieku w czasie gorących sporów relig.jiiycn i witebskie biskupstwo odrywało się od mycisławsuiego i wtedy pierwsze pozostawało przy unickiem połockiem, a w mścisławskiem była nie unija. Toż samo działo się w Łuckiem, od którego odczepiło się ostrogskie. Wszystko to dowodzi niepewności granic dyjecezalnych. Polska i Litwra odziedziczyła ten nieład po dawnych książętach, ale przynajmniej biskupstwa przywiązały do stałych siedzib, że nie potrzebowały wędrować z miejsca na miejsce, lub podnosić się i znikać. Tak samo nie musiały być pewne i granice dyjecezyj metropolitalnych, którym mniej o ścisłość pod tym względem chodziło. Metropolita w dyjecezyjach swoich rządził przez namiestników, do pojedynczych miejscowości posyłał dziesiętników i protopopów (n p. w Słonimie 1512. Akty Zap. Ross. 11101). We Lwowie tylko metropolita począł utrzymywać w późniejszych czasach wyższego namiestnika, biskupa, władykę. Lwów wtedy zastąpił zupełnie Halicz. Dla metropolii koronnej należały się pewne względy. Długo wprawdzie archi-mandryci S. Jerzego we Lwowie byli namiestnikami metropolity. Bywały takie chwile osierocenia, że metropolita ani się zatroszczył o halickie strony, co tam się dzieje. Wtedy to kapłani słowiańscy musieli jeździć za granicę do Multan i Wołoszczyzny, żeby się wyświęcać i podobno Jan Olbracht opiekę nad obrządkim słowiańską zdał na łacińskich arcybiskupów lwowskich. Wtedy nastąpiła reakcyja i namiestnictwo metropolii w Haliczu przeszło wr ręce archi-mandrytów S. Jerzego. Król sam ich prezentował, metropolita udzielał im kanonicznej instytucyi. Zapragnęli Lwowianie i sąsiedni ich Podołanie mieć swojego biskupa; chcieli żeby ten namiestnik władzy metropolity uległy miał wyższą dostojność i wyższe prawo. Po Joachimie Gdeszyckim obrany więc namiestnikiem Makary Tuczapski święci się za pozwoleniem królewskiem na biskupa. Nie ma Tuczapski swojej własnej dyjecezyi, ale w obcej metropolitalnej sprawuje biskupie obowiązki. Pośrednik jego Gdeszycki jest officialis seu vicesgerens z prawem biskupa {Akty Zap. R. II 68 i przypisek). Łacińskiego terminu dobrano i z kościoła oczywiście łacińskiego, żeby dobrze oznaczyć stosunki namiestnika do metropolity; namiestnik był tedy officyjałem, zastępcą, pełnomocnikiem. Kiedy przez swoje niedbalstwo metropolita króla zatrudnił, żeby się zajął tą sprawą duchowną, zbudziło się życie. Niechcieli Lwowianie i Podołanie, (halicka metropolija) ani popa Hoszowskiego, ani Piotra Kruszelnickiego od metropolity, woleli namiestnictwo Wawrzyńca Terleckiego, biskupa z Przemyśla; wreszcie zgodzili się na Makarego, który, jak mówiliśmy, został pierwszym biskupem. Kiedy metropolita, również Makary, wyświęcał go w roku 1549, mówił, jak był powinien, według tego, cośmy wykazali, że Tuczapski pochodzi z innej metropolii. Makary nie jest więc równym innym biskupom co do juryzdykcyk, równy zaś tylko co do stanu i godność*. Metropolita go wyświęcił dla swojej dyjecezyi, żeby mu nadać więcej powagi. Ale chełmski, przemyślski, łucki biskup mają swoje owieczki. Makary Tuczapski ich me ma, pełni w cerkwi służbę zupełnie taką jak nasi łacińscy, tak zwani suffraganowie, którzy są tylko dodani do pomocy duchownej dyjecezal-nym biskupom. Tuczapski pisze się i wyznaje w obec metropolity „biskupem