726
ulane z jednego kruszcu, a pomimo to śmiało powiemy, źe nie masz w starożytności dzieła historycznego, któreby więcej w rozliczne obfitowało piękności, w któremby odbijała się bardziej cała harmonija sztuki dziejopisarskiej. Żaden starożytny prozaik w tak ogromnej objętości pracy nie utrzymywał się tak jednostajnie, na jednakiej wysokości najczystszego smaku i najszlachetniejszej wymowy. O innych pismach Liwiusza, z których nas nawet prawie fragmen-ta żadne nie doszły, wspominają Kwintylian i Seneka; były to Dyalogi i jakieś księgi treści filozoficznej. Współozesny Liwiuszowi Trogus Pompejus, rodem z Gallu, zresztą nieznany, wybornym był stylistą; celował mianowicie nauką obcych dziejów; owocem studyjów jego, na tern polu dla Rzymian jeszcze nie-dostępnem, było dzieło: Historiarum Philippicarum libid XLIV, (Historyi Filipa, ksiąg 44), łącząca metodę Herodota z formami Liwiuszowemi. Dzieło to, wielkiej zwłaszcza wrartości pod względem etnograficznym, w pierwszych sześciu księgach zawierało pokrótce dzieje Azyatów i Greków, potem historyję Macedonii, a następnie państw azyjatyckich istniejących po Alexandrze aż do zagarnięcia wszystkich pod panowanie Rzymian. Piękna to była praca, czerpana po części z Ktezyusza, Teopompa i późniejszych Greków; znali ją jeszcze dawni grammatycy, kiedy Marcus Justinianus Justinus (żyjący w IV wieku naszej ery) jedyny istniejący z niej dotąd, niezbyt udatny i oschły zrobił wyciąg. Samego Troga nieliczne posiadamy zabytki, dziwnym zbiegiem okoliczności przechowane w naszych wyłącznie kronikach, z których pozbierał je i wydał uczony nasz ziomek Augustyn Rielowski. Marcus Vellejus Paterculus, zapewne urzędnik dworu cesarza Tyberyusza, urodzony w Kampanii; pozostawił nam tylko krótki w dwóch księgach rys Historyi rzymskiej, skreślony na prędce r. 30 po nar. J. C. Pierwszej księgi tego dziełka nie mamy w całości; druga przebiega wypadki począwszy od drugiego wieku przed J. C., aż do śmierci Cezara;
0 Auguście traktuje obszerniej i z upodobaniem rozwodzi się nad stanem współczesnym, zwłaszcza nad świetnemi jakoby czynami Tyberyjusza, których sam autor naocznym był świadkiem. Rył to pisarz niepospolitego talentu, jakkolwiek mniej gruntownie kształcony; ale z charakterem nie wzbudzającym naszego zaufania, dworak i to jeszcze dworak tyranów. Najważniejsze fakta przybierają t)od jego ręką cechy drobiazgowe; opowiadania jego są to po większej części szczegóły pamiętnikowe i bijograficzne. Płytki w spostrzeżeniach, płytlri w sądzie o ludziach i o literaturze, dla samego już braku godności moralnej, nie mógł byc rzeczystym historykiem; wszakże wykład jego żywy nawet w swojej jednostronności, obfituje częstokroć w zwroty efektowne i dowcipne, którym na nieszczęście odejmują wartości nikczemne pochlebstwa dla władzców. Język wszelako czysty, z wyjątkiem przesadnych tylko niektórych wyrażeń i okresów, tak iż Wellejus zwykle uważanym bywa za najdawniejszego pisarza z epoki tak zwanej srebrnej łaciny. Wstrętnem tejże epoki zjawiskiem jest Valerius Maximus, także współczesny Tyberyjuszowi, autor zbioru anegdotek, pod tyt.: Facia et dicta memorabilia (Pamiętne czyny i słówka, ksiąg 9), czerpanego z dziejów starożytnych, po większej części z rzymskich. Zbiór ten jednak odznacza się niesłychaną nikczemnością i brakiem uczciwego sądu o wypadkach
1 ludziach, autor wydał go na widok publiczny wkrótce po upadku Sejana (r. 31 po J. Chr.) i podzielił na dwie części: narodową i cudzoziemską. Obok wszystkich wymienionych tu wad, Waleryjusz grzeszy jeszcze napuszystością stylu, dochodzącą nieraz do bezwarunkowej prawie niezrozumiałości. Zagadkową natomiast pomiędzy historykami tego wieku postacią Quintus Curtius Rufus, autor 10 ksiąg Historyi Alexandra Wielkiego (De gestis Alexandri Magni),