317
wien sposób przykre. Trzeba przójść nowicyat szyderstwa, wytrzymać próby, nim cię przyjmą, towarzysze. Stanąłem u profeesora O.., ns biedę profes-nora matematyki, do której nigdy wielkiego nie miałem nabożeństwa. Cóż jednak robić gdy gwałtem wciskają ci ją do głowy? Musi iłem Cudzień rozwiązywać zadania profirsora, mozolić się nad algebrą i gcomctryą, choć mi one nic nie mówiły; i obiecywałem sobie porzucić je, jak tylko jni wolno będzie, pokłonić się .in, i pożegnać. Tymczasem książki których Jatwićj dostać było można, pocieszały po suchych zadań ach Książki te bez żadnego wyboru chwytane, rozprzęgejącc wyobraźnią, zapalające ją, często szkodliwe, tyle tylko na mnie w pływały, żem coiaz jaśnie,, wulzia,, iż pisać muszę. Pii ałem wiec bez odetchmenia gryzmoląc, a niebaidzo pilnie się ucząc. Z niepojętą też ciekawością biegałem po starym Lublinie. P> miętam jak na t arnym kościele zewnątrz znajduj joy i ię dawny, wpół zatarty, zrycowałem napis. Byłato pierwsza antykwaryuorow^ka próbki; a piO-fessor znalazłszy ją, jakkolwiek matematyk, nie wziął ml jtj zr fcrzech wcale.
„Lublin więc* j ożyw:ony, mnićj zrujnowany, nictyle przemawiał starożytnością swoją do mnie. W mm pamiątek szukać n ię można było, wszystkie pokryła pobieła, i potynkowili odnay dacze. Zamek, pamiętny nauczycielstwem Długosza, tylą wojnami, najazdami, począwszy od Mmd^wsa i Lubarta, świeżo w nowo-gotyckim szkaiadnym smaku wyrestaurowany, stał się więzieniem. Jakże w nim, patrząc na żółte ściany, myśleć było można o ubiegłych winkach? Dziejów Lublina, już w księgach tylko szukać było potrzeba. Kościół Farny założony wedle tradycyi prz^z Leszka Czarnego pudobno, najposępniejszą i najbardziej przemawiającą miał powierzchowność. On jeden, i kilka pustych po przedmieściach rozrzuconych przypomniało, że lu dawniej kilkadziesiąt ich liczono. Inne w nowe się ubrały guk-enki, i zaparły swej dawnośoi, którą bielidłem i fryzura pokryć usiłowały. Lublin z łaski architektów wyglądał za moich czasów, jak stara kobieta w nowych, nie do j :j wieku sukienkach, które nie pokrywając lat, ezynily lą tylko śmieszną Chodziliśmy na nabożeństwo tło kościele Dominikanów, w którem podpisana została słauna unia, i stół podobno ukazywano, gdzie ten akt obu państw reprezentanci podpisami stwierdził. Prócz tego obszerny, ale nicpiękny, i niesmaczny z pozoru kościół. Dominikański, żale ał się relikwią wielkiej części drzewa Krzyża świętego. Kilka w nim jeszcze przypominam Bobie obrazów, zapewne krajowych malarzy, bo wyobrażających w polskich ubiorach osoby i całe sceny z legend miejscowy ch. Ale tuż obok szkół, które mieściły się w (ławnóiu jczuickiem kollegium, stał opuszczony kościół Jezuitów, będący jakiś cz"s magazynem wojskowym; a potem poczęty restaurować w smaku gotyckim nąjnieszczę-śliwiej. W kościele tym widriałem pierwsze piękne, i bardzo piękne freiki. Zwrócili na nie uwagę moję przejeżdżający pan C. i książę J. W., z którymi razem oglądałem je po raz pierwszy. Pan C., który widział Włochy, był amatorem i znawcą sztuki, unosił się nad ich pięknością. I mme tóz otworzyły się oczy, zabiło serce, na widok tego gmachu ta piękni,