355
355
-Ja
dnyin! Odsyłając ich w tej mierze do dzieła samego, to tylko przydam, iżby się nie powinien niemiecką szczycić pilnością, komu język ten zbyt ciężkim Bię zdaje.”
ifl ID,, t ■ rV, O.
„Jeżeli więc zjednój strony, pozbawiał nas Bandtkie korzyści, czytania wybornego rozbioru mowy naszój w naszym tćż języku, to znów z drugiej ubytek,
wości.” (')
Przy tylu trudach podjętych w ułożeniu i uporządkowaniu biblioteki, przy praCy nad tylą mozolnemi dziełami, Bandtkie pełnił jeszcze obowiązki jako nauczyciel uniwersytetu Jagiellońskiego. Metoda uczenia jego (mówi tu Z. Helcel) była nader prostą i zgodną z ogólnym kierunkiem naukowości jego. Wyraził się on sam w tym względzie, i odcieniowal, kiedy w przedmowie do Grammatyki rzekł, że „najpewniejszą metodą jest i bidzie na zawsze wzajemna pilność ucznia i nauczycielaTo zaś co pod względem grammatyki oświadczył, uznawał i urzeczywistniał w przedmiotach wykładanych przez niego. Wykład jego był jakby wspólnćm ćwiczeniem się mistrza z uczniami; a ta jego rzeźka nauczycielska ochota, i bez wszelkiej przesady udzielane skarby najwytrawniejszej uczoności, przeplatanie rzeczy nawet suchych, często najbardziej zajraującemi wiadomościami historyczne-mi, wszystko to ściągało do szkoły jego uczniów, gorliwością w naukach się odznaczających. Ktoby pragnął poznać owoce nauczycielskich prac Bandt-kiego, ten niechaj spojrzy na poczet znakomitych w nowej literaturze imion. Zaszczytnie znani w polu naukowem mężowie: Jan Wincenty Bandtkie, W. A. Maciejowski, Kajetan Trojański, Józef Muczkowski, szczycą się tern otwarcie, iż w swych postępach głównie jego za mistrza i pomocnika mieli. Wszakże pilność Bandtkiego istotnie brak metody zastępowała. Nie stracił na tem nic uczeń, tćm więcej może szczegółów dlatego się nauczył, lecz to pewna, iż gdy ten sam sposób przelał się w wszystkie naukowe przedsięwzięcia, przeto nadał pismom jego, pewną cechę niejednostajności, i zaniedbania, które mu wyrzucali krytycy, a które widoczniejszemi stawały się właśnie w miarę, jak Bandtkie w uczoności i w wieku postępował. Sain on wyznawał, iż nie dość zgłębiał systematów filozofii, któraby mu w tój mierze niepomalu pomocą być była mogła. Sam porównywał się do kamieniarza, który w pocie czoła dostawiając trwałych do budowli ciosów, ich Władanie komu innemu zostawia.” (')
Pamiętnik naukowy (Kraków 1837 r. tom 3) ogłosił ciekawe listy znanego podróżnika i badacza starożytności sławiańskich Zoryana Chodaków-skiego (Czarnockiego) pisane do Bandtkiego w 1817 i 1818 latach. W nich, zdając sprawę ze swych poszukiwań i odkryć, w jeduóm (z daty 5 lutego 1817 r.) tak przemawia:
(') Zygmunt Helcel: Kwartalnik naukowy tom 2. 1835 r.
(2) Z. Helcel.