424
wszystko robiąc najemnym cudzym wieśniakiem. Wziąłem się tody i sam więcej niż pięćdziesiąt lat mający do roboty, widząc że próżno pokładałem nadzieję w obietnicach królewskich, i w łaskach pańskich. Tyle wieku marnie przepędziwszy, zacząłem uprawiać rolę, i kilka morgów wycinając i wykopując korzenie krzaków sam wytrzebiłem. Najemnicy którzy przy mnie pracowali, tern z większą robili mi ochotą, im szczerzej i mnie tśż przy sobie pracującego widzieli. Skutek tej pracy mojćj był najlepszy, bo zawsze w czasie tych robót moich, jadłem i spałem smaczniej. Niemasz wstydu za robotą około roli, co pićrwszem człowieka jest powołaniem, i kiedy raz J. W. sąsiad sześcią końmi karetą przejeżdżał, a ja blizko publicznej drogi krzaki ńa gruncie w moim szlafroku wycinam, ci którzy przy mnie robili przestrzegli mnie, że pan jakiś nadjeżdża, ażebym roboty mojej poprzestał; jam odpowiedział: że tóm bardziój robić będę, bo to mi jeszcze chwałę robi. Poznał mnie przejeżdżający pyszny jaśnie wielmożny, i wysiadłszy z karety, z pół godziny znbawiw-szy się ze mną, kiedy się dziwił pracowaniu mojemu razem z chłopami, ja jemu toż samo co i najemnikom moim odpowiedziałem, dodałem jeszcze: że lepiej jest daleko pracować, niżeli szachrajstwem majątek robić.”
Poczciwy Karpiński czuwał nad losem i moralnością chłopków bwu-icb; jakoż mów, sam: „Kiedym się urządził, odczytałem nowoouadłyiri wieśniakom moim ich prawa, a w nich między innemi było umieszczone, ażeby w przypadku jeżeliby jeden drugiego wnżył się w złości uderzyć, pobity oddawać mu wzajemnie nie miał, ale zaraz do dworu na sknrgę przychodzić; wtenczas dwór zawsze jednostajnie osądzi, że bijący będzie publicznie ukarany kilkunastu rózgami, nie przez dworskiego ekonoma dnnemi, śle tenże sam pobity rózgi bijącemu dawać będzie. Tym sposobem nie było u mnie bójek między sobą wieśniaczych, i po takićj karze, na jednym z bogatszych, a tem samóm pyszniejszych wieśniaków, jJcońozyło Bię. Że jeżeliby się z czasem między nimi pokazał ełodzićj jaki, tedy za piórweza poszlaką rózgami pośrodku w*si ćwiczony musiał być, za drugą Z utratą wy-robku pola i zabudowania, ze wsi wypędzonym. Jeden z tych wieśniaków nazwiskiem Jakób Mosiej, padł mi ze łzami do nóg, dziękując mi za to prawo, czyniące mu nadzieję że smni tylko cnotliwi osiadać będą w tój kolonii. Jakoż pokazało się potćm, że ten sam Jakób był człowiekiem najpoczciwszym, i od wszystkich wieśniaków szanowany i odemnie nad innych kochanym.” 1 jół w ■ swohr/defl,,
Odtąd cicho i spokojnie trawił Karpiński wiek sędziwy w kolonii, którą z Kraśnika przezwał Karpinem. Burze zewnętrzne nic dochodziły do cichego jego ustronia. Tam to napisał rozmowy Platona z uczniami, dzieło które sam najwyżej ze wszystkich oceniał. Odwiedzał niekiedy króla bawiącego podówczas w Grodnie, i mile zawsze przyjmowany był u dworu.
„Uprawiłem, mówi Karpiński, rolę swoję, nie ubezpieczając się na niczyje łaski, samemu sobie w poprawieniu losu swego zostawiony. ' Mogłem mieszkać gdzie w mieście i żyć z procentu, ale znając cokolwiek świata