godności poselstw, że inaczej motłoch zarazby się na nie rzucił i zburzył. W poselstwie siedziałem jak w klatce. Wciąż tosamo: wizyty różnych narodowości.
„Wszystkie poselstwa mieszczą się na tejsamej ulicy w otoczonych murami ogrodach, w mandżurskiej dzielnicy Pekinu, naprzeciwko potężnego muru z rogatemi wieżycami, oddzielającego mandżurską północną dzielnicę od chińskiej południowej. Naprawo w oddali wznosi się wspaniała Czeń-men, baszta Wrót Głównych, wiodącycli szeroką ulicą wprost do Czerwonego Miasta Cesarskiego; nalewo ciemnieje sklepienie równie pięknej, choć trochę mniejszej, bramy Południowo-Wschodniej, przez tę przechodzi bardzo ruchliwa i handlowa ulica, na której był zabity kilka lat temu poseł niemiecki. Bramy te, okute żelazem i bardzo warowne dla dawniejszych czasów, obecnie są zaniedbane i nawet nie zamykają się na noc... Granice ludnościowe między dzielnicami zacierają się, nawet wcale ich niema. Wszędzie mieszkają, mają sklepy i warsztaty ciż sami Chińczycy, kosoocy, żółtolicy, z warkoczami na plecach, odziani w niebieskie lub szare chałaty... Wszędzie te same zaśmiecone, niebrukowane, śmierdzące ulice... Ale mandżurska dzielnica podziśdzień jest mniej ludną i mniej gwarną, posiada mniej sklepów i kramów, zato więcej pałaców i ogrodów... Tutaj mieszczą się koszary mandżurskiej gwardji Bogdochana, a pośrodku, otoczone różowym murem i rowem warownym, Miasto Zakazane, — gdzie mieszka cesarz chiński ze swym dworem. Nikt tam nie ma dostępu oprócz dworzan i członków cesarskiej rodziny... Powyżej muru widać jedynie śliczne rzeźbione, złocone i polewane dachy świątyń oraz pałacyków, kryjące się wśród gęstwiny drzew... Straż z chińskich żołnierzy, uzbrojonych po europejsku, stoi
116