38
Wypada nam tćm staranniej wyłożyć skutki tego prawa, ?.e one są źródłem ludzkićj cywilizacji, rozwinięcia naszego rozumu i mnóstwa chorób naszemu rodowi właściwych.
Dzićeię po urodzeniu jest czulsze, bardzićj nerwowe i delikatniejsze od wszystkich innych zwierząt rodzących się z łona macierzyńskiego, lub z jaja. Pierwsze jego kwilenie się jest głosem cierpienia i potrzeby. Jego pomarszczone jeszcze i delikatną błonką • przyćmione oczy, ledwo mogą znieść lekkie wrażenie światła; jego uszy równie jak nozdrza, zatyka jeszcze kleista wilgoć; miękka na jego ciele skórka nie wytrzymuje najlżejszego potarcia. Mocniejsze działanie powietrza pobudza je do kichania; jego smak usposobiony jest jedynie do słodkiego mleka matki. Jego czaszka na wierzchu głowy jeszcze nie skostniała; wielka głowa nie dozwala mu dźwignąć się; a choćby słabe jego nogi utrzymać je mogły, tedy nieuchronny upadek naraziłby jego głowę na śmiertelne stłuczenie. Jego zupełna nagość wymaga aby na łonie matki było ogrzane,- natura umieściła pierś z pokarmem tak, izby matka trzymać u niej mogła dziecię rękami. Toż samo widzimy u małp, których pisklęta umieją wkrótce po urodzeniu gramolić się rękami i nogami do piersi swych matek: dla tego tćź samice małp nie potrzebują przytrzymywać swych dzieci; łażą po drzewach, gdy tymczasem ich pisklęta mocno się ich trzymają usadowione na grzbiecie lub uczepione kolo lędźwi. Dzićeię zaś nie ma tego instynktowego przemysłu; nie ma ono ani zakrzywionych paznogei u palców, ani zębów', ani jakićj bądź natu-ralnćj broni, rodzi się wystawione na wszelkie przypadki: matka więc z ojcem czuwać muszą nad jego kolćbką; tu więc jest początek najsłodszych związków rodzinnych; są to najświętsze i najszanowniejsze pobudki, jakiemi natura skojarzyć nas w rodziny i towarzystwa mogła.
Ponieważ pićrwsze zęby wjrzynają się dopićro w sześć lub ośm miesięcy, dzićeię więc przynajmniej do tćj opoki ssać potrzebuje, a kobićta sama jedna nie może wystarczyć do opatrzenia go we wszystkie potrzeby życia; dla tego więc nawet u zwierząt drapieżnych samiec przynosi połów swej samicy i swym dzieciom. Prawda że dzićeię podrastając, z czasem mniej wymaga troskliwości około siebie rodziców'; ale zwykle następują inne dzieci, i tym ściślćj