Tadeusz Borysiewicz kapitan marynarki dowódca trałowca „Jaskółka"
W okresie bezpośrednio poprzedzającym wojną okręt, na zmianę z innymi, patroluje nocami przy wygaszonych światłach i przy zachowaniu jak największej ciszy przedpole Zatoki Gdańskiej. Stwierdza ożywiony ruch statków handlowych (oświetlonych) i eskortujących okrętów wojennych (zaciemnionych) na szlaku komunikacyjnym do Prus Wschodnich.
W dniu 1 września około godz. 5.15 wychodzi wraz z całym dywizjonem na redę, trzymając się w pobliżu portu na północ od mola północnego (nie kotwicząc). W tym czasie podchodzi na pewien czas do mola północnego, skąd wysyła podoficera i kilku marynarzy na ląd po prowiant i pieniądze (pobory). W tym miejscu dochodzi po raz pierwszy (około godz. 7) wiadomość o zbombardowaniu Pucka i śmierci dowódcy Morskiego Dywizjonu Lotniczego kmdr. por. pil. Szystowskiego. Również w tym miejscu obserwuję osobiście wytrysk od upadku pocisku 280 mm okrętu liniowego „Schleswig-Holstein”; wytrysk obserwuję na południe od portu na wysokości cypla redłowskiego. Nie zdaję sobie sprawy z przyczyny powstania wytrysku i dopiero po pewnej chwili nabieram pewności, że to pocisk artyleryjski. Dalszych wytrysków nie widziałem.
Około godz. 13 „Jaskółka” wchodzi do basenu rybackiego w Gdyni, gdzie pobiera ropę z cystern „Polminu”. W tym czasie wysłani na ląd marynarze zakupują w kioskach zapas papierosów.
Około godz. 13.45 „Jaskółka” kończy tankowanie paliwa i wychodzi z portu, aby dołączyć do dywizjonu na redzie gdyńskiej. W tym momencie następuje atak nurkowców na port w Oksywiu. Okręt zygzakuje na redzie, ale nie jest atakowany przez samoloty. Nalot na port czyni na załodze wstrząsające wrażenie. Załoga trzyma się dobrze widząc, że samoloty nie atakują bezpośrednio okrętu. Okręt ostrzeliwuje samoloty przez cały czas intensywnym ogniem [działa kal.] 75 mm i ckm, ale bez widocznego rezultatu. Artylerzyści twierdzą, że nie nadążają śledzić dzia-
94