u niektórych moich kolegów zamiłowanie to w dość znacznym stopniu zależało od tego, że kursy nawigacyjne były jedynymi w Petersburgu, wszystkie zaś inne odbywały się w Kronsztadzie. Jeszcze staranniej zacząłem zajmować się nawigacją na swoim „Stierieguszczim”. Przysłuchiwałem się uważnie wszystkim uwagom mego dowódcy, który zawsze zarzucał moje czyściutkie mapy popiołem z papierosów, ale za to miał ogromne doświadczenie w pływaniu na morzach otwartych.
Minęło lato. Miłaszewicz już do nas nie wrócił, gdyż stosownie do obietnicy przeniósł się do gwardii i nawet pływał już na jednym z dwóch torpedowców z załogą gwardzistów. Oba te torpedowce wchodziły w skład naszego dywizjonu, ale kolejno na zmianę pełniły jakąś służbę dworską w Peterhofie. Na okres zimowy druga grupa naszego dywizjonu, do której należał „Stierieguszczij”, powinna była iść do stoczni na okresowy remont maszyn i kotłów. Na czas remontu pozostawiono tylko niewielką ilość załogi na każdym torpedowcu oraz zmniejszony zespół oficerów. [...]
Ponieważ stocznia, do której mieliśmy iść, znajdowała się w Rydze, a leśnictwo, gdzie mieszkali państwo Jankowscy, leżało w tamtej okolicy, przeto zależało mi bardzo, ażeby na zimę pozostać na „Stierieguszczim” i nie być znowu odkomenderowanym do szkoły poborowych. Takich samych amatorów na Rygę, jako port w każdym razie bardziej atrakcyjny niż Lipawa, było znacznie więcej i w pewnej chwili szanse moje przez rozmaite wpływy pozakulisowe zmalały bardzo. Jednak po dwóch latach służby w dywizji zyskałem już opinię dobrego i potrzebnego oficera, zawdzięczając temu nawet w sztabie dywizji trochę posłuchu. Skończyło się na tym, że pozostawiono mnie na „Stierieguszczim” i po skończeniu letnich ćwiczeń grupa nasza udała się do Rygi.
Była to jedna z najprzyjemniejszych zim w moim życiu. Mieszkałem na torpedowcu. Ogrzewanie mieliśmy bardzo prymitywne i w dnie mroźne ściana mojej kabiny pokrywała się grubym szronem. Ale cóż to znaczy dla dwudziestoparoletnie-go młodzieńca! Początkowo po przyjściu do stoczni sekretarzowałem komisji dowódcy dywizjonu, dowódców i starszych mechaników w ustaleniu kontraktu remontowego. Miałem z tym bardzo dużo pracy, ale gdy skończyłem, życie codzienne ułożyło
106