CESARZ
Duże biurko, na biurku fotografie rodziny. Miłe twarze bliskich spoglądały nań, gdy pracował. Oni też spoglądali ze ścian, ale trudno ich poznać. Byty to paradne portrety rodziny. Przy oknie stała sekretera zarzucona zawsze papierami. Przecież to on samowładnie decydował o wszystkim.
Tego dnia leżał tu stos dokumentów związanych z reformą agrarną, na wierzchu najważniejszy z nich - manifest o zniesieniu poddaństwa w cesarstwie. Przygotowane zostało też historyczne pióro, którym go podpisze.
Marmurowe kolumny z wiśniową kotarą oddzielały od roboczego gabinetu alkowę ze zwyczajnym żelaznym łóżkiem, na którym sypiał. Na podobnym łóżku sypiali umarł jego ojciec.
Na tym łóżku w tym gabinecie, spływając krwią, umrze także on.
Zazwyczaj podobnie jak ojciec odbywał przed śniadaniem, na początku każdego dnia roboczego, spacer dokoła pałacu. Po porannej przechadzce zjadał z cesarzową śniadanie w zielonym salonie.
Po śniadaniu wracał do gabinetu i zaczynał pracę. Co dzień z rana car przyjmował ministra wojny, hrabiego Dmitrija Milutina (brata Nikołaja), szefa III Oddziału - księcia Dołgorukowa, a co drugi dzień Konstantego i ministra spraw zagranicznych, księcia Gorczakowa. Po obiedzie zaczynała się druga przechadzka - już dłuższa. (Podobnie jak ojciec spacerował dwa razy dziennie). Przechadzał się z ulubionym seterem w słynnym Ogrodzie Letnim.
Złocone kraty ogrodzenia, marmurowe posągi antycznych bogiń w alejach, wstydliwie osłonięte gęstą zielenią.
Z Ogrodu Letniego wracał w otwartym powozie.
Tak z roku na rok z niemiecką pedanterią powtarzał rozkład dnia swego ojca.
W przyszłości czekało go jednak coś niebywałego: jemu, samodzierżcy Rosji, w jego własnej stolicy zabronione zostaną piesze spacery.
Tego ranka jego rozkład dnia zakłóciła Historia. Zamiast udać się na poranną przechadzkę, poszedł do pałacowej Małej Cerkwi, tak łubianej przez jego ojca. Ojciec olbrzym, który wzruszająco lubił wszystko, co małe, nieuroczyste, wolał tę cerkiew niż wspaniały pałacowy sobór.
Aleksander poprosił, by wszyscy wyszli, nawet kapłan, i długo modlił się samotnie.
W tym czasie do pałacu przyjechał Konstanty z żoną i z synem - pięknym Mikołajem. (Kostia nazywał go po ludowemu „Nikołą" w odróżnieniu
154