CESARZ
z monogramem ojca. Wielki książę przypomniał sobie o ojcowskiej tradycji i zamachowca niezwłocznie ku przestrodze innych powieszono.
Ten strzał okazał się jednak tylko prologiem do gorszych rzeczy.
Aleksander był na balu, gdy dowiedział się, że w całej Polsce wybuchło powstanie. Powstańcy powołali Rząd Narodowy i proklamowali niepodległość. Konstanty niezbyt nadawał się do roli pacyfikatora i żandarma. Wielki książę swoimi sposobami bezskutecznie usiłował stłumić powstanie.
Aleksander był rozjuszony, postanowił przypomnieć „niewdzięcznym buntownikom" czasy swego ojca. Wysłał na ziemie polskie generała Michaiła Murawjowa, jednego z niewielu dostojników jawnie krytykujących reformy nowego cesarza, który po zniesieniu poddaństwa demonstracyjnie ośmielił podać się do dymisji.
Murawjow, potężnej budowy, o twarzy buldoga, ciężkim oddechu i tygrysich oczach, był przywódcą „partii wsteczników". Od 1863 roku jako gubernator Kraju Zachodniego bezlitośnie prowadził politykę rusyfikacji.
Dalekiego krewnego Murawjowa powieszono jako dekabrystę. Jak jednak mówił sam o sobie - „Ja nie jestem z tych Murawjowów, których wieszają, ale z tych, którzy sami wieszają". Udając się na Litwę, zażartował makabrycznie: „Dla mnie najlepszy Polak to Polak powieszony".
Takie też zyskał przezwisko: „Murawjow-Wieszatiel".
W Warszawie wielkiego księcia zastąpił Fiodor Berg.
Stutysięczna armia rosyjska pokonała źle uzbrojone polskie oddziały powstańcze. Zaczął się bestialski pogrom Polski. Wieszano, odbierano ziemianom posiadłości, całe rodziny zsyłano na Syberię, zamykano klasztory, mnichów i mniszki, którzy pomagali powstańcom, żołnierze wypędzali z cel. Stracono wielu Polaków, tysiące zesłano na katorgę, osiedlenie, do rot aresztanckich.
Kilka tysięcy uczestników powstania zdołało uciec na Zachód. Polski samorząd przestał istnieć. Krajem zarządzano teraz z Petersburga, a już wkrótce język rosyjski miał stać się tu językiem urzędowym.
Po tych wszystkich okrucieństwach nastąpiło coś wstrząsającego: Aleksander znów poczuł, że społeczeństwo go popiera! Publicysta słowia-nofil, Koszelow, pisał z satysfakcją:
170