CESARZ
Przeto wszyscy, nie wyłączając cesarzowej, błyskawicznie spostrzegli. Nie zwrócili jednak na to szczególnej uwagi...
Nasz Don Juan zakochiwał się nieustannie. Kochanki zmieniały się tak szybko, że nawet III Oddział przestał za nimi nadążać. Zrozumiano bowiem rzecz najważniejszą: nawet najpiękniejsze nie miały żadnego wpływu na sprawy państwowe. Pojawiały się, aby się znaleźć w carskim łożu i wkrótce zniknąć. Co najzabawniejsze, jego poprzednia niebezpieczna kochanka, Aleksandra, wywodziła się z tegoż rodu Dołgoruko-wów i była daleka krewną Jekatieriny.
Przełożona Smolnego znała swój fach. Katieńce od razu w zawoalowa-nej formie dano do zrozumienia, jakie szczęście ją spotkało. Ona jednak - nie wiedzieć czemu - nie doceniła szczęśliwego „przypadku" i nie śpieszno jej było znaleźć się w objęciach cesarza, jak przystało wiernej, i co ważniejsze, ubogiej poddanej.
Zakochany cesarz podjął odpowiednie kroki. Sprawy wzięła w swoje ręce krewna przełożonej, Wiera Szebeko, „dama nadzwyczaj przyjemna i uprzejma".
Pani Szebeko pojawiła się w ubogim mieszkanku księżnej-matki i opowiedziała jej o podarunku losu: w beznadziejnej sytuacji finansowej rodziny Katia mogła zapewnić byt nie tylko sobie, ale i najbliższym. Rzeczywiście, jakaż przyszłość mogła czekać piękną pannę bez posagu? W Petersburgu bogacze z reguły nie z krasawicami się żenili. Żenili się z pieniędzmi. Dlatego też po zakończeniu edukacji w Smolnym biedne wychowanki z reguły zostawały damami klasowymi w tymże Instytucie, często czekało je staropanieństwo.
Szebeko uprzedziła księżnę Wierę: Katia jest bardzo ładna, ale ileż to młodych krasawic marzy o tym, by zająć miejsce w sercu cesarza? Trzeba się śpieszyć.
„Nadzwyczaj przyjemna" pani Szebeko zaprzyjaźniła się z rodziną i niebawem otrzymała, widać od matki, pewne pełnomocnictwa. Wiera Szebeko nadal delikatnie (jak przystało w tym wieku i w takiej rodzinie) popychała Katieńkę ku cesarskiemu łożu. Ale Katieńka w dalszym ciągu była dziwnie niepojętna. Cesarz najwyraźniej jej się podobał. Była bezgranicznie uszczęśliwiona, kiedy odwiedził ją podczas choroby w szpitalu Instytutu Smolnego. (Rzecz jasna, przyjeżdżał incognito, a szpital tego dnia przeżywał istny stan oblężenia).
Ale wciąż... nic!
Wszelako, ku niezmiernemu zdziwieniu Szebeko i księżnej Wiery, cesarz zamiast się zniechęcić do niepojętnej dziewczyny, przywiązywał się do niej coraz bardziej.
222