NARODZINY TERRORU
Obok Prometeusza na kominku, ku zachwytowi młodych ludzi, stał portret Czernyszewskiego. Marks wyjaśnił, że portret podarował mu „rosyjski ziemianin stepowy". „Ziemianin stepowy" obiecał też, że da pieniądze na Międzynarodówkę, ale jak dotąd niczego nie przysłał. Marks pytająco spojrzał na młodych ludzi. Oni jednak milczeli: rodzice nie dali im zbyt wiele pieniędzy, zaś Marks, który nasłuchał się o ich zamożności, natychmiast stracił zainteresowanie. Miast sypnąć pieniędzmi, młodzi ludzie śpiesznie zaczęli go wypytywać o Międzynarodówkę Komunistyczną.
Marks chętnie wprowadził ich w to, co stanowiło jego alfę i omegę: przed nim filozofowie objaśniali świat, jego filozofia winna go zmienić. Po to właśnie założono Międzynarodówkę. Celem Międzynarodówki było obalenie burżuazji, zwycięstwo proletariatu i zbudowanie społeczeństwa bezklasowego, bez własności prywatnej. „Ale w Rosji za wcześnie o tym myśleć - surowo przestrzegał Marks - bowiem tam nie ma jeszcze proletariatu".
Młodzieńcy westchnęli ze smutkiem, po czym zostali zapomnieni, zaczął się bowiem dialog wielkich ludzi.
Wielcy zjawili się w połowie rozmowy. Było ich dwóch. Jeden usiadł na kanapie. Nazywał się Fryderyk Engels.
Drugi stanął właśnie przy oknie. To Michaił Bakunin - ojciec rosyjskiego anarchizmu. Stary wielkolud z grzywą zmierzwionych włosów i dziecięcymi oczami. To on przyprowadził młodych ludzi do Marksa.
Wywodzący się z bogatej rodziny arystokratycznej Bakunin ukończył słynną Michajłowską Szkołę Wojskową, lecz na samą myśl o służbie w gwardii „ogarniała go nuda". Zrezygnował więc z kariery wojskowej. Potajemnie, nic nie mówiąc ojcu, wyjechał do Europy. Tam „jak dzikus złakniony kultury rzucił się zachłannie w wir studiów filozoficznych". Lecz już wkrótce młody Bakunin ponad pióro jął przedkładać pistolet. Wyznawca słynnych filozofów stał się nieustraszonym rewolucjonistą. W przeciwieństwie do Marksa dokonującego swych wyczynów za biurkiem, walczył na wszystkich barykadach europejskich rewolucji i siedział potem w najstraszniejszych więzieniach.
Pruski sąd skazał rosyjskiego buntownika na karę śmierci, lecz w końcu Prusacy przekazali go Austriakom. Ci znowu skazali go na karę śmierci. Próbował uciec, przykuto go łańcuchem do muru. Ten arystokrata, potomek sławnego rodu szlacheckiego, odsiedział w kajdanach kilka miesięcy. Z kolei Austriacy wydali go Rosji. Mikołaj I osobiście go przesłuchiwał. Wyraził uznanie dla jego odwagi, jakiej dał wyraz na rewolucyjnych barykadach i odesłał do „kamiennego worka" w Aleksiejewskim bastionie
237