22
Rankiem „Jeżowik” odwiedzał Politbiuro i uczestniczył w posiedzeniach, przychodząc prosto z izb tortur. Pewnego dnia Chruszczów zauważył plamy zakrzepłej krwi na mankietach chłopskiej koszuli Jeżowa. Chruszczów, który sam nie był aniołem, spytał, skąd pochodzą te ślady. Jeżów, z błyskiem w niebieskich oczach, odparł, że trzeba być dumnym z takich plam, ponieważ jest to krew wrogów rewolucji.
Stalin często pisał dyspozycje przy nazwiskach. W grudniu 1937 roku umieścił obok nazwiska polecenie: Bić! Bić! Przy innym napisał: Już czas przycisnąć tego pana i zmusić go do ujawnienia jego brudnych sprawek. Gdzie on jest - w więzieniu czy w hotelu? W 1937 roku Politbiuro usankcjonowało stosowanie tortur. Jak zapewnił później Stalin, „praktyka stosowania przez NKWD nacisku fizycznego [...] dozwolonego przez Komitet Centralny” okazała się „całkowicie słuszną i skuteczną metodą”.
Jeżow nadzorował swoich oprawców, którzy na własny użytek wypracowali roboczy żargon: proces łamania niewinnego człowieka nazywali „francuskimi zapasami” - francuzskoj borboj. Kiedy po latach niektórzy z nich sami byli przesłuchiwani, zeznawali, jak posługiwali się żgutom (plecionką), dubinkoj (pałką), a także jak stosowali bardziej tradycyjną metodę polegającą na pozbawianiu aresztowanych snu i permanentnym przesłuchiwaniu, które nazywali „pasem transmisyjnym”. W WCzK istniała długa tradycja torturowania: jeden z ludzi Jagody, Leonid Żakowski, napisał nawet podręcznik zadawania tortur.
Czasami członkowie Politbiura, jak choćby Mołotow i Mikojan, sami uczestniczyli w przesłuchaniach swoich towarzyszy w wielkim gabinecie Jeżowa na Łubiance. „Rudzutak był mocno bity i torturowany - wspominał Mołotow jedną z takich sesji. - Trzeba było postępować bezlitośnie”.