Zakrwawione rękawy: wewnętrzny krąg morderców 241
w parlamencie i w gazetach” - powiedział Woroszyłow. Niektóre donosy stanowiły stalinowski odpowiednik interpelacji poselskich i dziennikarskich dochodzeń.
- Wydaje się wam to pewnie nieprzyjemne, że pisze się takie listy, aleja się cieszę - powiedział Stalin. - Byłoby źle, gdyby nikt się nie skarżył. Nie bójcie się kłótni... To lepsze niż przyjaźń na koszt rządu.
Zazwyczaj jednak te zatrute listy były rezultatem histerii polowania na czarownice, złej woli i amoralnych ambicji.
Stalin rozkoszował się podejmowaniem decyzji, jak potraktować donosy. Jeśli nie lubił danej osoby, listy trafiały do NKWD z adnotacją: Sprawdzić!, po czym zwykle następowało aresztowanie. Jeśli chciał kogoś „oszczędzić”, umieszczał list w archiwum i mógł go ponownie wykorzystać po latach. Dlatego w jego papierach znajduje się mnóstwo donosów, czasem od zwykłych ludzi, a czasem od wysokich urzędników: j eden, od pracownika Kominter-nu, denuncjuje wrogów w Ludowym Komisariacie Spraw Zagranicznych.2 Można sobie wyobrazić panującą na Kremlu atmosferę strachu i intryg: były sekretarz Ordżonikidzego, bez wątpienia próbując ratować własną skórę, napisał do Stalina donos na wdowę po Sergo, Zinaidę, która powiedziała kilka razy, że nie może żyć bez Sergo, i boję się, żeby nie zrobiła czegoś głupiego [...]. Często dzwonią do niej żony innych zdrajców naszej partii. Te żony zwracają się do niej z prośbami (do przekazania towarzyszowi Jeżowowi). To nie jest dobre i trzeba jej powiedzieć, żeby tego nie robiła [...]. Proszę o instrukcje. Każdy rozkaz będzie wykonany do ostatniej kropli krwi. Oddany Wam Sie-miuszkin.3 Czasem farsa zamieniała się w tragedię, tak jak w przypadku głosu Stalina*, którego nagranie na płytę sabotowali szkodnicy.4
* Pod koniec 1936 roku, kiedy Stalin inaugurował nową konstytucję, szef Zarządu Kinematografii, Boris Szumiacki, spytał Mołotowa, czy może nagrać przemówienie Stalina. 20 listopada Mołotow udzielił zgody. Malcew, szef Wszechzwiązkowego Komitetu Radiofonii, zameldował radośnie Stalinowi, że przemówienie zostało pomyślnie nagrane i zaakceptowane i spytał, czy można je zarejestrować na płytę gramofonową, „abyście mogli wysłuchać go osobiście”. Stalin zgodził się. Ale 29 kwietnia 1937 roku, kiedy przerażeni urzędnicy z wytwórni płyt gramofonowych wysłuchali płyty, z głosem coś było nie tak. Natychmiast zameldowali Poskriebyszowowi, że w nagraniu wystąpiły: „1. Głośne szumy. 2. Duże przemy. 3. Brak całych zdań. 4. Zamknięte rowki. 5. Przeskoki i zakłócenia”. Teczka zawierała także nerwową analizę syczącego głosu Stalina, który trudno zarejestrować na płycie. Co gorsza, wyprodukowano już tysiące takich płyt. Niektórzy urzędnicy chcieli je wycofać, ale, co typowe dla tamtego okresu, dyrektor skrytykował tę sugestię za brak szacunku dla głosu Stalina. Uznał, że lepiej będzie rozprowadzić płyty pomimo przerw, szumów i przeskoków. W teczce znajduje się również artykuł z „Komsomolskiej Prawdy”, obwieszczający, że coś bardzo złego stało się z głosem towarzysza Stalina w fabryce płyt gramofonowych, gdzie upór towarzysza Straika, aby jak najszybciej rozprowadzić płyty, był dziwnym stanowiskiem. To niewątpliwie szkodnik i wszyscy szkodnicy w fabryce muszą zostać surowo ukarani. Funkcjonariusze NKWD z całą pewnością przyszli posłuchać kolekcji płyt towarzysza Straika.