wrzask jak gdyby wściekłych zwierząt doprowadzał mnie do jakiegoś nieokreślonego uczucia wściekłości, rozpaczy, beznadziejności, nicości.
Wzrok mój nagle uchwycił kaprala Walczaka, który się cofał z dwoma żołnierzami, przeskakując od drzewa do drzewa, to znów zrywał się naprzód, krzycząc „Bić Krzyżaków”, lecz po paru krokach odskakiwał wstecz, kryjąc się znów za drzewo i manipulując karabinem. Otrzeźwiałem, do-skodzyłem do niego. Był również bezbronny, bez naboi, bez granatów, które zużył już w czasie pierwszego starcia przy cekaemie. Miał obłęd w oczach, twarz zamazaną łzami, pianę na wargach. Kolba karabinu popękana, drewniana okładka poodpadała. Był wściekły, rozżarty, straszny.
Niemcy byli od nas 15—20 m. Za drzewami czołgający się o czerwonych, mięsistych twarzach przykrytych garnkami hełmów. Jednak jeszcze czuli respekt, gdyż nie atakowali bezpośrednio, a w dalszym ciągu lawiną kul i nieludzkim wrzaskiem dodawali sobie odwagi przed następnym parametrowym skokiem [...] Cofało się nas tylko kilkunastu. Załoga lewego odcinka oraz część załogi z prawego odcinka okopów, widocznie zaskoczona, nie zdążyła się wycofać i została wzięta do niewoli, oprócz tych co zginęli w bezpośrednim starćiu. W czasie wycofywania się pozostałych obrońców lawina kul atakujących wrogów też przerzedzała szeregi moich towarzyszy broni. Odskoczyliśmy od Niemców na kilkadziesiąt metrów, a im nieśpieszno było widać brać nas do niewoli lub stykać się bezpośrednio z nami w walce bezpośredniej na kolby i bagnety, gdyż pozostawali coraz bardziej za nami [...]
Była już noc. Znajdowaliśmy się w okolicy Kuźnicy, gdzie znaleźliśmy się w towarzystwie żołnierzy i marynarzy drugiej i trzeciej linii. W międzyczasie podczas cofania natknąłem się na Tomka 1, który — mówiąc jego jego słowami — po stwierdzeniu, że Niemcy nielicho popędzają nam kota, zdecydował się opuścić swoją armatę przeciwlotniczą i cofał się razem z nami, mając przy sobie zamek z działka, co miało uniemożliwić używalność tej broni [...]
Zawieszenie broni nastąpiło 1 października 1939 roku. Pertraktacje Dowódcy Floty kontradm. Unruga w sprawie kapitulacji Helu i warunków kapitulacyjnych. Od strony morza w ciągu dnia eksplozja jednego z trałowców niemieckich, który najechał na naszą minę postawioną przez okręt podwodny. Dzień przechodzi wolno. Wieczorem otrzymuję wynagrodzenie pieniężne za sześć miesięcy, z jednoczesną informacją o kapitulacji wyznaczonej na dzień 2 października 1939 roku.
Jestem z Tomkiem, otrzymujemy dużą porcję spirytusu tzw. torpedowego, to znaczy spirytusu przeznaczonego do torped. Upijamy się nie-wąsko, rozżaleni na cały świat, a przede wszystkim na Anglię i Francję. Znów stwierdzamy, że jednak dobrze, iż żyjemy, bo jeszcze się przydamy,
238
Autor wspomina swojego kolegę z „Wichra”, sygnalistę st. mar. Leopolda Tomczyka.