HOLLYWOODZKA HISTORIA
rozgromili na przełęczach tureckie oddziały, zeszli z Gór Bałkańskich i 23 grudnia zajęli bez boju stolicę Bułgarii, Sofię.
Jednakże, jak słusznie pisał minister hrabia Piotr Wałujew w swoim dzienniku, „horyzont polityczny zachmurza się, gdy się patrzy na nasze zwycięstwa". Dyplomacja angielska zajmowała coraz sztywniejszą pozycję, co dodawało Turcji otuchy. Żeby powstrzymać ofensywę wojsk rosyjskich i zyskać na czasie (na wypadek, gdyby Anglia zdecydowała się otwarcie okazać pomoc), Turcy zaproponowali rozpoczęcie pertraktacji o rozejmie. W odpowiedzi wojska rosyjskie wyruszyły na Stambuł! Wielkie marzenie o Konstantynopolu stawało się rzeczywistością.
Armia rosyjska posuwała się bezludną okolicą. Miejscowi, przerażeni pogłoskami o mściwych Słowianach szykujących rzeź, uciekali w panice. Droga była zatłoczona furmankami, powozami... Biedacy brnęli, popychając przed sobą wózki z nędznym dobytkiem, i często ginęli w tłoku na drodze, potrącani przez bogate powozy. Na poboczach pokotem leżały ciała ludzkie obok trupów koni i przewróconych wózków.
W tym czasie oddział „Białego Generała" Skobielewa szybko zmierzał ku Adrianopolowi - drugiej stolicy Turcji. Zdobywali w boju tureckie pozycje, mosty, stacje kolejowe. Po drodze Skobielew rozgromił oddział egipskiego księcia Hassana, idący na odsiecz Adrianopolowi. Zdobył wielki tabor z około setką wielbłądów, które przydzielił różnym pułkom. Już wkrótce rosyjscy żołnierze siedzieli na wielbłądach. Rozumne zwierzaki wnet wyuczyły się reagować na ulubione przez Rosjan powiedzonka.
Ósmego stycznia Skobielew bez boju zajął Adrianopol. Dziewięć dni później stał już w odległości osiemdziesięciu kilometrów od stolicy Turcji. Rząd turecki ponownie zaproponował rozejm. 19 stycznia w Adrianopo-lu, dokąd przeniósł się sztab Armii Dunajskiej, podpisano zawieszenie broni. Chociaż działania wojenne przerwano, marsz rosyjskich wojsk na Stambuł nie ustawał. Najbliżej stolicy dotarł generał Skobielew. Zajął nieduże miasteczko San Stefano i wyszedł na brzeg Morza Egejskiego. Teraz „Biały Generał" znalazł się w odległości zaledwie dwunastu kilometrów od Stambułu - wielkiej stolicy starożytnego Bizancjum.
Był to kluczowy moment wojny - Rosjanie stali u wrót Stambułu, upragnionego starożytnego Konstantynopola, Carogrodu, jak go nazywano z szacunkiem na Rusi. Marzenie wszystkich carów rosyjskich mogło się ziścić. Od XVI stulecia przetrwała owa dumna formuła - „Moskwa - Trzeci Rzym. Był pierwszy Rzym - Rzym cezarów i zginął. Potem było Bizancjum - spadkobierca tegoż Rzymu. Zginęło. I w końcu - Moskwa, carstwo rosyjskie - trzeci i ostatni Rzym. I czwartego Rzymu już nie będzie". Stąd, z Bizancjum, przyszło na Ruś prawosławie. I oto Ruś przyszła, by wyzwolić kolebkę prawosławia, jego gniazdo - drugi Rzym.
297