PODZIEMNA ROSJA
Wczorajszy uczestnik reform przemienił się w nieprzejednanego ich wroga. Od tego czasu cała energia, znakomita erudycja tego człowieka nakierowana została na tłumienie wszystkiego, co nowe.
Mimo to Aleksander pozostawił go w charakterze wychowawcy Saszy, i dopuścił, by stał się on panem jego myśli. Co się za tym kryło? Odwieczne rodzicielskie: nie zauważył, był zajęty innymi sprawami, romansami, a potem drugą rodziną? Czy też...? Czy też gdzieś w podświadomości podobały mu się poglądy syna? Bowiem druga część duszy naszego dwulicego Janusa podzielała teraźniejsze myśli Pobiedonoscewa.
Wojna śmiertelnie zmęczyła Aleksandra. Widmo nowej krwi, już na skalę europejską, napawało go przerażeniem. Nie miał sił do nowej wojny, a w kraju brakowało na nią środków. Powiedział więc następcy, że pokój zostanie zawarty, ponieważ tak zdecydował on - monarcha. Miecz Artura rosyjskich samowładców zawisł nad głowami. „Ja tak rozkazuję, ja tak chcę". I następca natychmiast się wycofał.
Jednakże gwoli prestiżu cesarz groźnie rozkazał: w wypadku desantu Anglików w Konstantynopolu niezwłocznie zająć to ogromne miasto. Jeśli Turcy zaproponują korzystny pokój, należy go natychmiast zawrzeć. Wiedział, że Anglicy nie zamierzają wysadzać desantu, a Turcy zaproponują zawarcie pokoju. I Turcy zaproponowali. Teraz mógł już wrócić do Petersburga.
Nie potrafił bez niej żyć. Nie bez kozery starzy wschodni mędrcy kładli się do łoża z pięknymi miodkami. Była jego życiem, tylko jej młodość dodawała mu sił.
Na pożegnanie cesarz wbił do głowy młodszemu bratu, wodzowi naczelnemu, że „Konstantynopol to nowa wojna" i rozkazał zawrzeć pokój. Sam udał się do Petersburga, ku zachwytowi podążającej za nim świty.
Niewielkiemu miasteczku San Stefano (niedaleko od niezdobytego Stambułu - Konstantynopola) sądzone było stać się miejscem podpisania traktatu pokojowego.
I niebawem spokojny żywot miasteczka zakłóciło pojawienie się mnóstwa ważnych osobistości - wojskowych i cywilnych. W ślad za nimi pociągnęli aktorzy, śpiewaczki z wielojęzycznym repertuarem. Teraz po mieście kursowały wspaniałe karety. Wkrótce San Stefano przemieniło się w miniaturowy Paryż.
Trzeciego marca 1878 roku sanstefański traktat został podpisany.
300