Alfons Kotowski
podporucznik rezerwy
Dowództwo Morskiej Obrony Wybrzeża
Alarm w garnizonie około godz. 5 dnia 1 września 1939 roku zastał mnie w domu w Orłowie przy ul. Wielkopolskiej 21. Po szybkim ubraniu się i zabraniu niezbędnych drobiazgów chciałem opuścić mieszkanie, gdy usłyszałem szereg wystrzałów karabinowych i pistoletowych. Z pistoletem w ręku obserwowałem, skąd i kto strzela. Na moich oczach zastrzelono kobietę, idącą z dzieckiem niedaleko od mego domu, Mimo kilkuminutowej obserwacji nie udało mi się wyśledzić, z których miejsc pochodziły strzały. Okazało się, że dobrze zamaskowana „piąta kolumna” rozpoczęła działalność.
Z pistoletem w ręku wybiegłem w końcu z domu na ulicę i szczęśliwie wydostałem 'się na sąsiednią ul. Inżynierską i stąd polem na przełaj udałem się pieszo w kierunku Gdyni. Jako oficer w mundurze łatwo wówczas mogłem się dostać na „muszkę” strzelca wyborowego „Hecken-schutza”. Po drodze napotkałem w polu rowy strzeleckie i okopy z naszą piechotą, której przekazałem krótką informację o wydarzeniach w Orłowie. Na ulicach Orłowa ostrzegałem wybiegających z domów ludzi o niebezpieczeństwie na skutek działania „piątej kolumny”. Ludzie nie bardzo zdawali sobie sprawę z tego, co się dzieje. Informowałem, że to raczej początek wojny.
Po dojściu do Gdyni zabrałem się samochodem wojskowym.na Oksywie, zgłaszając swoje przybycie w dowództwie. Dochodziła godz. 8. Usprawiedliwiłem swoje spóźnienie, gdyż zarządzony alarm w garnizonie zobowiązywał do natychmiastowego przybycia na określone miejsce. Po zdaniu relacji oficerowie sztabu wyrazili radość i zdziwienie, że w ogóle się zjawiłem, bowiem na Oksywie doszła rano wiadomość o wdarciu się od strony Sopotu oddziału niemieckiego w sile kompanii, który opanował część Orłowa. O tym nie wiedziałem i nigdy nie miałem możliwości tego sprawdzić.
W dowództwie wiedziano już o rannym nalocie na Puck. Zniszczony
303