zatykanie grzbietem szpar na dwór, gdyby nie opatrznościowa bawełna Wasylenki.
O rozebraniu się w ogóle ani marzyć! Przeciwnie. Naciągamy na siebie wszystko, co która ma, i jeszcze dzwonimy zębami do rana. Znosimy to jednak pogodnie, uważając, że dodatnie strony naszego lokum przewyższają stanowczo jego dotkliwe i niewątpliwe braki...
Zagospodarowałyśmy się już na dobre. W ściany powtykane kolki zastępują nam wieszadła. Wiszą na nich nasze szykowne przybory toaletowe. Więc woreczek ze szczoteczką do zębów, woreczek z resztką mydła, woreczek z grzebieniem i rękawica do mycia. Skrawek marli zmarszczony na nitce zasłonił szybkę i rozpyla teraz światło równomiernie po całej kibitce. Kilka znalezionych cegieł i kawałek deszczułki, wygrzebanej przez Helenę w komórce obok, ustawiłyśmy sobie jako niski stoliczek pod ścianą, zaś na kant postawiona paczka po lekarstwach zastępuje nam z powodzeniem szafkę na naczynie. Jakim cudem zardzewiałe wiadro z ambulatorium na barży znalazło się razem z nami w Stalininie -to już pozostanie na zawsze tajemnicą Heleny. Zresztą-mój Boże! Tak ono, jak my jesteśmy przecież kazionnym dobrem. Rządowy majątek nie uszczuplał się wcale, jeśli jednajego własność przywłaszczała sobie drugą. Bez śladu wyrzutów sumienia smykało się więc takie konieczne nam do przetrwania naczynie. Wiadro zresztą okazało się tu niezbędne. Helena to przeczuła. Woda w strumyku jest tak błotnista, że musimy mieć jakieś większe naczynie, w którym mogłaby się przez noc osiadać. Trzeba mieć przecie w czym zagotować mąkę i trzeba mieć się w czym umyć.
Inna rzecz, że całe to mycie - to istna komedia! Jedną z dwóch posiadanych miseczek przeznaczyłyśmy na miednicę. Wody mieści się w niej tyle, co w głębokim talerzu. Wobec mrozu w kibitce i braku większego naczynia musimy się jednak zadowolić tą zanikową formą mycia. Zresztą przekonałyśmy się już dawno, że z brudu się nie umiera. Jest to jedna z tych rewelacyjnych prawd, które nam odkryła Rosja. Wiemy już, że można się nie rozbierać miesiącami - i żyć. Że można spać w tym samym, w czym się chodzi od miesięcy, że można równie dobrze jak łyżką - gdy jej nie ma - prętem z przydrożnego drzewa wydziobywać pętające się po gorącej wodzie kluski - o ile takie są - że można zamiast tytoniu palić kruszone w palcach bodiaki, wreszcie że można się do snu układać przy świetle pomysłowo zrobionego kaganka. Noc zapada tu teraz wczesna, więc w braku lampy - musiałyśmy sobie jakoś poradzić. W pusty
370