razem z nami. Naraz spostrzegłem, że od strony morza zbliża się wprost na nas jakiś tankowiec. Poleciłem, ażeby częściej bito w dzwony na dziobie i na rufie, co jest ustalonym międzynarodowym sygnałem statków stojących na kotwicy podczas mgły.
Przez lornetkę mogłem dostrzec pewne zamieszanie wśród osób stojących na mostku coraz bardziej zbliżającego się do nas statku. Byliśmy bezradni. W pewnej chwili dotknął naszą dziobową część mniej więcej w tym samym miejscu, które zostało uszkodzone podczas pierwszej podróży w Kanale Kiloó-skim. Od zetknięcia się dwóch ciężkich mas, gdyż tankowiec okazał się statkiem o pojemności około 10000 ton w pełnym załadowaniu, dzioby obu statków odchyliły się jeden od drugiego, tankowiec zaś przeszedł wzdłuż naszej lewej burty, na szczęście nie robiąc nam więcej szkody. Obejrzałem niezwłocznie uszkodzenie na dziobie, które chociaż znajdowało się nad poziomem linii wodnej, to jednak trzy arkusze poszycia zostały silnie zgięte i było jasne, że wyprostowanie ich będzie wymagało roznitowania, zdjęcia i zanitowania na nowo. [...] Uszkodzenie było zupełnie niezależne od mego postępowania, a jednak do pewnego stopnia stawałem się tym obciążony przed Zarządem i przed towarzystwem asekuracyjnym po prostu dlatego, że jestem kapitanem statku.
W kwietniu, po odbyciu dwóch wycieczek do Indii Zachodnich, wracaliśmy z Nowego Jorku do Gdyni i na Atlantyku Północnym napotkaliśmy niezwykle silne, jak na późną porę roku, sztormy. Od wszystkich statków znajdujących się w okolicy nadchodziły depesze o gwałtownej sile wiatru oraz o bardzo wysokiej fali.
Około godziny 8 wieczorem przyniesiono mi z radiostacji depeszę jednego ze statków znajdujących się na południe od nas, który nadawał sygnał SOS, podawał swoją pozycję i w dalszej depeszy donosił, że ster jego jest uszkodzony, że statek bardzo cierpi od uderzającej weń fali, że woda zaczyna się dostawać do wewnątrz. Kierunek wiatru był południowo-zachódni o sile dobrych 11 stopni, czyli cały sztorm. Fala bardzo wysoka. Idąc kursem północno-wschodnim i mając falę ze sobą, nie traciliśmy co prawda szybkości, ale przechyły statku były bardzo duże — do 35 stopni. [...]
420