Churchill u Stalina: Marlborough i Wellington 419
próbował się skoncentrować, a potem pochylił się do przodu i zdołał trącić się z nim kieliszkiem. Wreszcie Stalin odszedł, by wznieść toast za Szapo-sznikowa, a Woroszyłow z głębokim westchnieniem osunął się z powrotem na krzesło.
Po bankiecie Stalin zaprosił Churchilla na projekcję filmu - Niemiecka klęska pod Moskwą - ale Churchill był za bardzo zły i zmęczony. Pożegnał się i był już w połowie zatłoczonej sali, nim Stalin dopędził go i odprowadził do samochodu.3
Churchill obudził się nadąsany jak „rozkapryszone dziecko”, wedle słów Clarka Kerra, który zjawił się na daczy i odkrył, że „premier postanowił spakować się i wyjechać”. Włożywszy „niedorzeczny, dziesięciogalonowy kapelusz”, z pewnością najbardziej dziwaczne nakrycie głowy, jakie widziano kiedykolwiek w Kuncewie, Churchill wypadł do ogrodu i odwrócił się plecami do Clarka Kerra, który musiał mówić do jego „różowego i nabrzmiałego karku”. Ambasador wyjaśnił, iż Churchill „był arystokratą i człowiekiem światowym i oczekiwał, że ci ludzie będą tacy jak on. Nie byli. Przyszli prosto od pługa lub obrabiarki”.
- Ten człowiek mnie obraził - odparł Churchill. - Od tej pory może staczać swoje bitwy sam. - Wreszcie się uspokoił. - No dobrze, czego pan ode mnie chce?
Przez następną godzinę sekretarz Churchilla wydzwaniał na Kreml, by poprosić o spotkanie w cztery oczy ze Stalinem. W odpowiedzi usłyszał, że „Stalin wyszedł na spacer”, co z pewnością było dyplomatyczną wymówką, ponieważ napad złego humoru Churchilla zbiegł się w czasie z doniosłymi wydarzeniami, które miały doprowadzić bezpośrednio do bitwy o Stalingrad: o 4.30 tego ranka niemiecka 6 Armia zaatakowała i rozbiła 4 Armię Pancerną w zakolu Donu; był to znacznie groźniejszy kryzys niż obecność tłustego, rozzłoszczonego Anglika w „dziesięciogalonowym kapeluszu”.
O 18.00 Stalin zgodził się na spotkanie. Churchill pożegnał się ze Stalinem w „Kąciku”. Już miał wychodzić, gdy Stalin, „wyraźnie zakłopotany”, spytał, czy mogliby spotkać się znowu:
- A może przyjdzie pan do mnie napić się czegoś?
Odparłem- napisał Churchill -że z zasady popieram takąpolitykę. Stalin poprowadził więc Churchilla i jego tłumacza, majora Birse’a, przez wiele korytarzy i pokojów, aż wyszliśmy na małą uliczkę w obrębie Kremla i po przejściu jeszcze kilkuset metrów dotarliśmy do jego mieszkania. Stalin pokazał Churchillowi to „proste, skromne” czteropokojowe mieszkanie z pustymi półkami na książki: biblioteka była w Kujbyszewie. Gospodyni, nie Waleczka, ponieważ Churchill opisałją jako „wiekową”, zaczęła nakrywać do kolacji w jadalni. Stalin zaplanował tę kolację: tego popołudnia Aleksandra