Churchill u Stalina: Marlborough i Wellington 417
najpierw złą wiadomość: w tym roku nie będzie drugiego frontu. Stalin, zmuszony walczyć o przetrwanie nad Wołgą, zareagował sarkastycznie.
- Nie można wygrywać wojen, nie podejmując ryzyka - powiedział, a następnie dodał: - Nie musicie się tak bać Niemców.
Churchill odburknął, że Wielka Brytania walczy samotnie od 1940 roku. Mając najgorsze za sobą, brytyjski premier oznajmił, że Brytyjczycy i Amerykanie zamierzają przeprowadzić operację „Torch” i wylądować w Afryce Północnej, co zademonstrował na wielkim globusie stojącym w pokoju przylegającym do gabinetu Stalina. Stalin natychmiast pojął sens tej operacji, zdumiewając gości swoim geopolitycznym wyczuciem. To, napisał Churchill, dowodzi szybkiej i doskonałej orientacji rosyjskiego dyktatora w zagadnieniach strategii wojskowej. Potem Stalin zaskoczył ich jeszcze bardziej:
- Niech Bóg sprzyja waszemu przedsięwzięciu!1
Następnego ranka Churchill spotkał się z „układnym, twardym dyplomatą” Mołotowem i ostrzegł go:
- Stalin popełni wielki błąd, traktując nas tak ostro, skoro tyle osiągnęliśmy.
- Stalin to bardzo mądry człowiek - odparł Mołotow. - Możecie być pewni, że chociaż się z wami spiera, wszystko rozumie.
O 11.00 Stalin i Mołotow, w towarzystwie tłumacza Władimira Pawłowa, przyjęli Churchilla w „Kąciku”, gdzie Wódz wręczył swojemu gościowi memorandum, w którym zaatakował Zachód za odmowę utworzenia drugiego frontu, i znów zarzucił Brytyjczykom tchórzostwo.
- Jestem gotów wybaczyć tę uwagę jedynie przez wzgląd na męstwo żołnierzy rosyjskich - odparł premier, a następnie wygłosił długi monolog na temat zachodniego wkładu w wojnę. Kiedy Churchill indagował swojego tłumacza Dunlopa: „Powiedział mu pan to? Powiedział mu pan to?”, Stalin wreszcie się uśmiechnął:
- Wasze słowa nie mają znaczenia. Liczy się wasz duch.
Ale przyjacielski nastrój został zmącony: zniewagi Stalina rozwścieczyły Churchilla, który później przechadzał się po Kuncewie, ponury i urażony, grożąc, że wróci do domu.2
Wciąż zły i nadąsany Churchill musiał się zjawić na Kremlu, by wziąć udział w wystawnym bankiecie, który Stalin wydał na jego cześć. Stalin usiadł pośrodku, mając po prawej ręce Churchilla, a po lewej Harrimana, dalej zajął miejsce tłumacz, obok niego generał Alan Brooke, szef Sztabu Imperialnego, i Woroszyłow. Mołotow przez ponad trzy godziny wygłaszał toasty, podczas gdy kelnerzy wnosili kolejno dziewiętnaście potraw i ustawiali je na stole, który uginał się pod ciężarem wszelkiego rodzaju przystawek, ryb i tak dalej, napisał Brooke. Była to absolutna orgia [...]. Wśród wielu dań