zapatrywaliśmy się krytycznie na tę lekkomyślność młodzieży Jakowickich. Jednak znajdowaliśmy dla nich usprawiedliwienie w tym, że przecie z czasem będą panami każdy .na swoim folwarku i że nauka nie będzie im tak bardzo potrzebna.
Niestety, los zrządził inaczej. Wojna światowa i wojna bolszewicka zniszczyły ten kraj w sposób najstraszliwszy. Jakimś cudem niektóre budynki nie zostały spalone. W pierwszych latach rządów polskich wszyscy zrujnowani obywatele uchwycili się za deskę ratunku i pobrali pożyczki, które niewłaściwie wykorzystano. Potem nastąpiła pora spłacania procentów i pożyczki, co tylko bardzo niewielka ilość osób mogła uskutecznić. A jeżeli wziąć pod uwagę, że podczas długiej wojny siłą rzeczy wszyscy przyzwyczajają się do pewnej rozrzutności, Jakowiccy zaś wszyscy byli w wojsku polskim, to można zrozumieć, jak trudno im było po powrocie zabrać się do żmudnej, systematycznej pracy. Nie można się temu dziwić wcale, bo przecie wszyscy w Polsce w pierwszych latach powojennych żyli jakimś życiem gorączkowym. Dopiero po dłuższym okresie zdołano to opanować i wszyscy zrozumieli, że jesteśmy straszliwie zrujnowani, nieznośnie ubodzy i że trzeba pracować, pracować i ciągle pracować.
Jakowiccy byli jednak u siebie. Wydaje mi się, że można by na ich miejscu i trzeba było się urządzić inaczej. Rozumiem doskonale trudności, jakie mieli, a jednak te kilkanaście lat, w ciągu których się nie spotykaliśmy, rozdzieliło nas i sądzę, że lepiej, iż nie spotykamy się teraz i widzimy siebie takimi, jakimi byliśmy w tamtym beztroskim okresie sprzed 35 lat.
My z bratem, a także wspomniany kuzyn Jakowickich Oleś Bohomolec byliśmy w położeniu lepszym. Rodzice nasi mieszkali i pracowali w mieście, ojcowie posiadali szczątki odziedziczonej ziemi, przeszli też trudny okres popowstaniowy, toteż jednakowo od najmłodszego naszego dzieciństwa mówili nam o korzyściach wypływających z posiadania wykształcenia. Zdawaliśmy sobie sprawę z tych drobnych i nieustannych trudności codziennych, które pokonywały nasze matki, żebyśmy zawsze mieli posiłek odpowiedni, byli ubrani. Nie było to łatwe, zwłaszcza w rodzinie naszej, gdy rodzeństwa przybywało coraz więcej i w końcu było nas czterech braci i dwie siostry.
20